Od dawna mówi się o tym, że sztuczna inteligencja zmieni nasz świat. Jednak dopiero od paru lat twierdzenie to nabiera realnych kształtów. W ostatnich miesiącach mieliśmy prawdziwy wysyp nowych technologii najbardziej zaawansowanego kalibru, takich jak ChatGPT, Bing Chat i Microsoft 365 Copilot, choć tak naprawdę zapowiadało się na to od wielu lat. Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, jej zdolności rozumienia języka naturalnego i intencji użytkownika, a także wzrostem mocy obliczeniowej, pojawienie się tych nowych doświadczeń stało się możliwe. A jakie będą tego konsekwencje? Co w ogóle oznacza dostępność konwersacyjnej AI w produktach, takich jak aplikacje Office, Microsoft 365, Bing czy Windows dla pracownika, firmy albo użytkownika domowego? Jak może zmienić to użytkowanie całego pakietu?
Zmiana paradygmatu korzystania z aplikacji
W historii oprogramowania było już wiele kamieni milowych, które odmieniły sposób interakcji z aplikacjami i skierowały go na nowe tory. Można tu mówić m.in. o wprowadzeniu interfejsu graficznego, powszechnym dostępie do szybkiego Internetu, popularyzacji smartfonów czy połączeniu z chmurą, a wszystkiemu temu towarzyszył wzrost mocy obliczeniowej naszych komputerów i urządzeń przenośnych. Można dywagować nad tym, które z tych wydarzeń zasługuje na miano zmiany paradygmatu. Z dużą pewnością można tak jednak powiedzieć o sztucznej inteligencji.
Do tej pory, kiedy chcieliśmy np. stworzyć prezentację PowerPointa w oparciu o dane z dokumentu Word, musieliśmy własnoręcznie przekopiować i opracować dane, ale przede wszystkim musieliśmy wiedzieć, jak w ogóle stworzyć prezentację od zera albo z szablonu, edytować slajdy, dodawać animacje, wstawiać grafiki itd. Ponadto wszystkie polecenia wydawaliśmy, klikając odpowiednie przyciski w interfejsie i korzystając ze skrótów klawiszowych. Konwersacyjna sztuczna inteligencja pozwala przełamać ten schemat. Jako że rozumie ona nasz język naturalny — czyli taki, w jakim wydawalibyśmy polecenia człowiekowi, w przeciwieństwie do sztywnego języka komputerowego — możemy opisać nasze potrzeby bardziej ogólnie lub z dowolnymi szczegółami, a ta wykona za nas prawie całą pracę. To znacznie więcej, niż mogli cyfrowi asystenci starszych generacji: Microsoft Bob, Pan Spinacz i Cortana.
Copilot dla Microsoft 365 będzie przyjmował praktycznie dowolne polecenia użytkownika i tłumaczył je na odpowiednie działania w aplikacjach M365, takich jak Word, Excel, PowerPoint, Outlook, Teams, Viva czy Power Platform. Tym sposobem możesz stworzyć prezentację w parę sekund, przeanalizować większe zestawy danych w Excelu, napisać e-mail, podsumować lub utworzyć od zera dokument Worda i wypełnić go określoną treścią etc. Pracę sztucznej inteligencji możesz kontrolować poprzez parametry, takie jak wybrany styl/ton i długość tekstu, ale też poprzez własne uwagi, warunki i dalsze polecenia edycji. Do tej pory nic takiego nie było możliwe. Aby ułatwić sobie życie, można było korzystać z szablonów, makr czy dodatków, jednak takiej automatyzacji nie było nigdy wcześniej. Co istotne, zautomatyzowane są nie tylko działania, takie jak formatowanie czy wyszukiwanie, ale też generowanie treści na podstawie danych z innych dokumentów, Internetu i naszych danych z Microsoft Graph. Są to np. dane o strukturze firmy, kontaktach, kalendarzu, ale też wszelkie metadane dotyczące udostępniania, modyfikowania i wysyłania plików, wiadomości etc. Słowem — wszystko, co robimy w pakiecie Microsoft 365.
Choć ostatecznie jako użytkownik to Ty decydujesz, jak wygląda dokument, e-mail czy prezentacja, i możesz go dalej edytować ręcznie, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby w całości zdać się na Copilota i tylko zatwierdzić to, co wyprodukuje. Kto jest wtedy autorem? Czy nie przypomina to trochę ghostwritingu? A może bardziej sytuację, gdy odpowiedzi i przemówienia tworzy za Ciebie sekretarz/sekretarka, a Ty jedynie się pod nimi podpisujesz? Jest to przecież powszechna praktyka. Są to pytania otwarte. Czujemy jednak, że przez następne lata niejednokrotnie będziemy się nad nimi zastanawiać. Pewne jest natomiast, że pojęcie "praca w aplikacjach Office" będzie nam przywodzić na myśl zupełnie inne skojarzenia niż dotychczas.
Microsoft 365 Copilot w firmie — co zapewnia?
Oferując swoim klientom funkcje oparte na sztucznej inteligencji, Microsoft praktycznie zawsze podkreśla, że wspomagają one produktywność i pozwalają zaoszczędzić czas, który pracownik może przeznaczyć na coś bardziej wartościowego. Co to może oznaczać, kiedy zamiast w kilka godzin, będziemy mogli zrobić prezentację albo analizę w kilka minut? A może pytanie jest źle postawione — to nie my jako użytkownicy będziemy wykonawcami tej pracy, lecz będzie nią Copilot, a człowiek jedynie jego operatorem. Przypomina to trochę industrializację produkcji i rolnictwa, kiedy prace ręczne zastąpiła praca maszyn, tyle że w tym przypadku dotyczy to pracy umysłowej na jeszcze głębszym poziomie, niż wcześniej umożliwiły to same komputery bez AI.
Dysponując sztuczną inteligencją zintegrowaną z Microsoft 365, pracownicy będą mogli zrobić znacznie więcej w tym samym czasie. Praca z aplikacjami biurowymi stanie się mniej żmudna, a jej efekty będą bardziej zadowalające. Oznacza to, że firmy będą mogły zwiększyć skalę operacji, zapewniać wyższą jakość produktów czy zajmować się rozszerzaniem swojego portfolio. Jest też druga strona medalu. Do wykonania tej samej pracy potrzebnych będzie mniej roboczogodzin i mniej ludzi, co może skutkować zwolnieniami. Nie to jest jednak celem produktów, takich jak Copilot dla Microsoft 365. Jak sama nazwa ("drugi pilot") wskazuje, rozwiązanie to ma towarzyszyć użytkownikowi/pracownikowi, a nie go zastąpić. Połączenie pracy ludzkiego profesjonalisty i sztucznej inteligencji da znacznie lepsze rezultaty niż tylko jednej z tych stron.
Dzięki temu, że AI pozwala robić więcej w krótszym czasie, możemy spodziewać się, że wszystkiego będzie więcej — zarówno przetwarzanych, jak i generowanych danych (co zresztą jest trendem rosnącym wykładniczo od lat). Żyjemy w erze informacji i już teraz jest ich tak wiele, że nawet najwięksi specjaliści nie są w stanie czytać na bieżąco wszystkich najważniejszych artykułów naukowych ze swojej dziedziny. I jak tu być na czasie? Dla sztucznej inteligencji to jednak żaden problem. Może ona przeanalizować wszystkie wprowadzone do niej dane i podsumować je w formie przyswajalnej dla naszego umysłu, a także dostarczyć na ich podstawie nowe wnioski i wglądy potrzebne w danej chwili. To potężne narzędzie, które powinno być tak traktowane — jako narzędzie, czyli rozszerzenie nas samych.
Sztuczna inteligencja opanuje świat? Czy to dobra droga?
W konsekwencji poprzednich rewolucji przemysłowych prace wykonywane przez dziesiątki albo setki osób mogła wykonać garstka ludzi dysponujących odpowiednim sprzętem. A co z tymi dziesiątkami i setkami pozostałych? Przedsiębiorstwa miały właściwie kilka wyborów — zwiększyć produkcję dzięki wzrostowi wydajności albo zwolnić ludzi. Podobne rozważania towarzyszą czwartej rewolucji przemysłowej, której jednym ze składników jest AI. Dziś dopiero stoimy na jej progu. Mówi się, że wiele współczesnych zawodów za parę lat przestanie istnieć. AI będzie coraz lepsza, mądrzejsza i zdolniejsza, dzięki czemu będzie mogła przejmować coraz więcej ludzkich obowiązków.
Co się stanie z tymi wszystkimi ludźmi, których dotychczasową pracę przejmą roboty i sztuczna inteligencja? Przy poprzednich rewolucjach przemysłowych rozrósł się sektor usług, ale dziś trudno znaleźć sektor, który nie byłby już nasycony. Aby uniknąć załamania się gospodarki, jednym z proponowanych rozwiązań jest bezwarunkowy dochód podstawowy (UBI), który byłby wypracowywany przez maszyny i sztuczną inteligencję. Za jego wprowadzeniem optują m.in. Bill Gates, Jeff Bezos, Larry Page, Elon Musk i Tim Cook — odpowiednio założyciele Microsoftu, Amazona, Tesli i Google oraz obecny CEO Apple, a także wielu innych przedsiębiorców, ekonomistów, badaczy i nie tylko. Wzrost wydajności zapewniony przez AI może też być kolejnym argumentem za wprowadzeniem czterodniowego tygodnia pracy.
Dzięki temu, że czołowe sztuczne inteligencje są tworzone z zachowaniem standardów etycznych, nie musimy obawiać się, że scenariusze The Matrix albo Black Mirror staną się rzeczywistością — choć kto wie, co będzie za kilkadziesiąt lat. Tymczasem bardziej prawdopodobne wydaje się spełnienie prognoz opisanych przez Jacka Dukaja w eseju Po piśmie. Dalszy rozwój sztucznej inteligencji jest nieunikniony. Nie do powstrzymania są zmiany społeczne i gospodarcze, które będą efektem tego rozwoju, podobnie jak zmiana dyskursu na postpiśmienny. Jeśli założyć optymistyczny scenariusz, to AI uwolni ludzkość z przymusu pracy najemnej, a tych którzy będą pracować, wyposaży w narzędzia, które pozwolą im osiągać więcej niż kiedykolwiek wcześniej.