Od blisko półtora roku Microsoft mocno inwestuje w OpenAI i lokuje jego model językowy GPT w wielu swoich produktach. Współpraca ta jest tak zażyła, że zdaniem niektórych przypomina fuzję (UE tak jednak nie uważa, dlatego póki co obie firmy mogą być spokojne). Gigant z Redmond tworzy równolegle własne modele LLM. Właściwie po co?
Microsoft podjął swego czasu doskonałą decyzję biznesową, inwestując w sztuczną inteligencję od OpenAI, dzięki czemu zostawił daleko w tyle konkurencję w postaci Google, Amazona, innych przedstawicieli big tech, a nawet samego OpenAI z jego ChatGPT. Póki co GPT-4 używany w Microsoft Copilot pozostaje bezkonkurencyjny, a to przecież dopiero początek. Bez wątpienia będą powstawały większe i sprawniejsze modele LLM, a głównym celem przyświecającym ich twórcom jest osiągnięcie statusu sztucznej inteligencji ogólnego zastosowania (AGI).
Twórcy generatywnej sztucznej inteligencji nie rzucają jednak wszystkich sił na maksowanie AI pod każdym możliwym względem. Równolegle rozwijane są mniejsze modele, w tym również takie, które będzie można uruchamiać lokalnie na AI PC lub smartfonie. Microsoft jest twórcą jednego z nich. Nosi on nazwę MAI-1 ("M" prawdopodobnie od "Microsoft"). Ma on 500 miliardów parametrów w porównaniu do GPT-4 z ponad 1 bilionem parametrów. Nie jest to więc szczególnie mały model, ale też nie ogromny.
Jak głosi raport The Information, nad rozwojem MAI-1 czuwa nowy szef działu AI w Microsoft, Mustafa Suleyman. Został on zatrudniony w marcu, wcześniej kierując m.in. projektem DeepMind w Google oraz startupem Inflection. Ten ostatni także rozwijał swój Duży Model Językowy (LLM), ale według raportu nie współdzieli on żadnego kodu z MAI-1. Microsoft może jednak korzystać z niektórych jego danych treningowych w MAI-1.
Pojawiają się głosy, że Microsoft chce być mniej zależny od OpenAI. O ile to prawda, to naszym zdaniem mogą istnieć przynajmniej 2 przyczyny. Po pierwsze, OpenAI nadal pozostaje niezależną organizacją, której oryginalne cele mogą nie do końca pokrywać się z celami Microsoftu – de facto firmy komercyjnej – który nie ma nad nią kontroli, ale jednocześnie którego finansowanie jest potrzebne OpenAI. Po drugie, Microsoft udostępnia różne technologie klientom chmury Azure. Deweloperzy aplikacji mogą więc sięgać po tańsze, bardziej efektywne i dużo mniejsze modele generatywnej AI na potrzeby swoich aplikacji. MAI-1 i jemu podobne mogą więc sprawdzać się lepiej niż duży i kosztowny GPT-4 lub jego warianty.