Windows 8 - Jaki jest, każdy widzi…

Windows 8  - Jaki jest, każdy widzi…

Autor: Piotr Karcz

Opublikowano: 10/9/2012, 12:00 AM

Liczba odsłon: 6919

Premiera nowych okienek zbliża się wielkimi krokami. Zanim jednak chwycimy szampana i zaczniemy odliczanie spójrzmy na następcę „siódemki” pod nieco innym kątem. Od czasu przełomowego Windows 95 nie mieliśmy do czynienia z tak radykalnymi zmianami w interfejsie użytkownika. Adekwatnie do tego - żaden system Microsoftu nie wzbudzał tak wielu kontrowersji, jak opisywana „ósemka”.

W niniejszym felietonie nie będę skupiał się na technikaliach, pierwszych wrażeniach, ani wydajności. O tym napisano już setki artykułów. Postaram się przedstawić obiektywnie, niejednokrotnie na chłopski rozum, istotę oraz sposób działania, tego elementu systemu, który wprowadza najbardziej radykalne zmiany - graficznemu interfejsowi użytkownika (GUI).

Podobnie jak w tytułowym cytacie z pierwszej polskiej encyklopedii Benedykta Chmielowskiego (określenie oczywiście dotyczyło konia) prawie każda osoba, która choć minimalnie otarła się o branżę IT widziała nową szatę graficzną interfejsu Modern UI, znanego początkowo pod roboczą nazwą Metro. Niestety, przeglądając fora internetowe niejednokrotnie możemy zauważyć, iż wielu użytkowników nie rozumie, albo nie chce zrozumieć powodu dla którego wspomniany interfejs został wprowadzony. Generalnie odpuszczamy sobie argumenty tzw. malkontentów i tzw. hejterów którzy piszą, że nie potrzeba zmian, ponieważ Windows 7 jest dobry. Krótka historia informatyki uczy nas, że podobnie było podczas premiery Windows 95 czy Windows XP. Nawet lubiana siódemka, z początku miała więcej przeciwników niż zwolenników.

Systemy operacyjne są tworzone dla ludzi, a tym z kolei zawsze towarzyszą emocje. Od początku istnienia komputerów oraz ich młodszych braci - tech-gadżetów ludzie personifikowali swój hardware i soft. Przyklejali naklejki, wstawiali swoje tapety, zmieniali obudowy itp. Oczywiście - zawsze znajdzie się odsetek ludzi, dla których system to zwykłe narzędzie, niczym kilof dla górnika. Jednak jest też grono, dla którego jest on sztuką, bądź kluczowym elementem życia.

Pamiętajmy, że każdy system operacyjny, który trafia na masowy rynek to szereg oddziaływań na płaszczyznach społeczno-subkulturowych, które tak naprawdę tworzą się w głowach użytkowników. Tak właśnie dzieje się, gdy coś staje się modne, pojawia się kierunek myślenia, że jest wyśmienite, albo złe. Wielu konsumentów podąża wówczas zgodnie z owczym pędem. Najprostszym tego przykładem jest powszechna opinia o Windows Vista. Zauważmy jak wiele osób postrzega ten system jako beznadziejny, a gdy spytamy konkretnie: dlaczego - mało kto potrafi wymienić jakikolwiek argument.

Nie odkryję Ameryki, gdy napiszę, że jednym z głównych powodów, dla których powstał nowy graficzny interfejs Modern UI, jest przystosowanie do obsługi ekranów dotykowych. Nie okłamujmy się, w erze tabletów poprzednie systemy operacyjne Microsoftu, pomimo wielu nakładek producentów hardware’u obsługiwało się po prostu niewygodnie. Natomiast w Windows 8 obsługa palcem jest nareszcie wygodna i intuicyjna. Sprawdzone rozwiązanie zaczerpnięte z Windows Phone bardzo dobrze sprawdza się na tabletach.

W „ósemce” klasyczny, znany od wielu generacji pulpit jest przedstawiony jako jeden z kafelków. To taki powrót do tradycji, gdy klasyczny DOS, nie zniknął z sytemu, tylko stał się jednym z okienek. Tak idąc na skróty i mówiąc bardzo ogólnikowo i niefachowo - Windows 7 jest jednym z kafelków Windowsa 8. Nie zapominajmy również, o kolejnym bardzo istotnym aspekcie powstania nowego GUI, którym jest jego skalowalność. Jedną z istotnych bolączek obecnych systemów z rodziny Microsoftu jest stosunkowo słabe przystosowanie do ekranów o wysokich rozdzielczościach. Winę za to ponosi nie tyle system, co producenci programów. Wiele starszych interfejsów jest nieczytelnych na małych ekranach Full HD, albo większych o jeszcze wyższych rozdzielczościach (rzędu 2560 x 1440), ponieważ zostały zaprojektowane dla niskich rozdzielczości. W dodatku już w przeciągu roku (maksymalnie dwóch lat) czeka nas początek ery ekranów retino-podobnych o rozdzielczościach rzędu 4K.

Prosty przykład: włączmy sobie jakiś złożony, profesjonalny program, typu „3D Studio Max” na telewizorze 50 cali. Z bliska nie obejmujemy wzrokiem renderowanego obiektu, czyli ogółu (pomijając „komfort” siedzenia 50 cm od wielkiego ekranu). Z daleka - nie dostrzeżemy napisów i ikonek w menu, czyli szczegółu. O ile jeszcze możemy zwiększyć systemowe czcionki i ikony, o tyle w starym, klasycznym interfejsie konkretnego programu nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zdziałać. W Modern UI - nie ma takiego problemu. Skalowalność została wymuszona na producentach oprogramowania przez konstrukcję interfejsu. Wystarczy tylko porównać ze sobą klasyczną przeglądarkę internetową do Internet Explorera czy Firefoxa napisanego pod Modern UI.

Kolejnym, rzadko poruszanym aspektem nowego GUI jest jego uniwersalność na wielu platformach sprzętowych. Pod tzw. kafelki projektowane są zarówno telefony, jak i tablety (Windows Phone). Nowy Office 2013 idealnie wkomponowuje się w kafelkowy ekosystem. Podobnie jak interfejs konsoli Xbox 360.

Na pewno ewenementem w nowej wersji okienek jest połączenie ze sobą dwóch warstw systemu - stacjonarnego oraz mobilnego. To trochę, jakby Apple scaliło iOS i OS X w jedną całość. Po prostu pomimo nowego, wektorowego interfejsu, pod maską pracuje „stary” dobry system, swoją architekturą nie odbiegający radykalnie od Windows 7. To dla wielu użytkowników będzie oczywiście zaletą, a dla niektórych - wadą.

W 1899 r. szef amerykańskiego urzędu patentowego oświadczył, że wszystko, co można wynaleźć, zostało już wynalezione. Historia pokazała, jak bardzo się mylił. Dzisiaj - mam wrażenie, że wielu ludzi w branży IT myśli podobnie. Nie zapominajmy, że mamy teraz erę PC Plus (nie jak niektórzy fałszywi prorocy przepowiadali Post PC), gdzie klasyczne interfejsy - z kursorem i myszką idą sobie małymi kroczkami do lamusa.

Często w branży panuje też przekonanie, że dotykowe interfejsy są tzw. casualowymi, do zabawy i nie nadają się do profesjonalnej pracy. Czyż nie było podobnie w latach osiemdziesiątych, gdy na świecie królował DOS, a tutaj nagle pojawił się Mac OS i Windows? Czyż ludzie nie myśleli podobnie: „mam obsługiwać profesjonalne programy klikając w mysz? To się nie uda!”. Dlatego mówię: otwórzmy oczy!

Jednocześnie nikogo nie chcę namawiać na przesiadkę na nową wersję okien. Nie każdy system od wujka Billa dobrze się przyjmuje na rynku (patrz Windows Millenium, czy Vista). Złośliwi twierdzą również, że jego firmie wychodzi dobrze tylko co drugi system i trzeba będzie poczekać na następcę „ósemki”. Nawet sam Steve Ballmer niejednokrotnie grał z klientami w złego i dobrego glinę, twierdząc, że Vista była zła, ale teraz przyszła „siódemka”. Musimy zdawać sobie sprawę, że sprzedaż nowego, kafelkowego systemu może okazać się bardziej eksperymentem społecznym, niż sukcesem marketingowym. W branży elektronicznej panuje zasada: rządzą systemy nie najlepsze, tylko najbardziej popularne (pamiętacie dominację VHS nad Betamax?).

Historia konkurencyjnej firmy - Apple uczy, że aby osiągnąć sukces trzeba płynąć pod prąd. Windows 8 to potężne narzędzie i członek nowego ekosystemu. Można go nie potrzebować, można nie lubić. Jednak nie można lekceważyć. Pamiętajmy też, że niewiele firm „ma takie jaja”, żeby pozwolić sobie na tak radykalne i ryzykowne zmiany. Nawet Apple, które słynie przecież z innowacyjności, nigdy nie zdecydowało się na tak ekstremalną zmianę GUI w swoim OS X.

Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży
Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży

Wydarzenia