Ostatnimi decyzjami Microsoft ściągnął na siebie falę krytyki ze strony bliskich rywali w segmencie chmury - Amazon Web Services (AWS) i Google Cloud. Na początku sierpnia gigant zapowiedział aktualizację warunków outsourcingu dla licencji on-premise, by wyklarować różnice między outsorcingiem on-premise/tradycyjnym, a usługami w chmurze. To, co jednak najbardziej oburzyło rywali, to podniesienie cen dla klientów korzystających z usług chmurowych i software'owych.
Microsoft zapowiedział również, że od 1 października tego roku nie można będzie wdrażać licencji on-premise zakupionych bez pakietu Software Assurance i uprawnień mobilnych w usługach oferowanych przez Microsoft, Alibabę, Amazon (w tym VMware Cloud na AWS) i Google. Praktycznie w tym samym czasie Microsoft ogłosił też nową usługę Azure Dedicated Host. Decyzję giganta skomentował na Twitterze szef Google Cloud, Robert Enslin, takimi słowami:
Shelf-ware. Skomplikowane ustalanie cen. A teraz blokada na dostawców. Microsoft przenosi do chmury swoje największe hity z lat 90.
Głos w tej sprawie zabrał również CTO Amazon Web Services, Werner Vogels, krytykując Microsoft za likwidację korzyści licencyjnych, co miałoby ograniczyć możliwości wyboru i wymusić korzystanie z jego usług. VP AWS, Sandy Carter, opublikowała z kolei artykuł na LinkedIn, w którym wyjaśnia, dlaczego AWS jest najlepszym miejscem dla twoich obciążeń Windows i jak Microsoft zmienia licencjonowanie, niezgrabnie próbując zmusić cię do korzystania z Azure. Carter sugeruje w nim, że nie chodzi po prostu o usunięcie praw do outsorcingu, ale o to, że Microsoft stara się narzucić ograniczenia, jakiego komputera możesz używać. I jakiej chmury.
Microsoft wydał oświadczenie, w którym twierdzi, że podwyżka cen spowodowana jest wyższymi poziomami konkurencji i oferowaniem większej liczby usług.