Todd Howard, dyrektor Bethesda Game Studios, potwierdził, że fani Fallouta powinni raczej uzbroić się w cierpliwość, jeśli chodzi o następną grę. W wywiadzie dla MrMattyPlays na YouTube został on zapytany o przyszłość popularnej serii cRPG-ów akcji w postnuklearnym świecie.
Dzięki niedawno rozpoczętemu serialowi Fallout na Amazon Prime Video seria gier Fallout prawdopodobnie osiągnęła szczytową w swojej historii popularność (efekt znany choćby z Wiedźmina). Wzrosło też oczekiwanie na nową część serii – w domyśle na Fallout 5. Przypomnijmy, że do tej pory kanoniczne części ukazywały się w latach 1997 (Fallout), 1998 (Fallout 2), 2008 (Fallout 3), 2010 (Fallout: New Vegas) i 2015 (Fallout 4). W międzyczasie ukazało się jeszcze kilka spin-offów, w tym m.in. Fallout 76 z 2018 roku. Niedługo jednak minie 10 lat od ukazania się ostatniej dużej części dla pojedynczego gracza.
Z tej popularności i z tego zapotrzebowania na nową grę single-player Todd Howard oczywiście zdaje sobie sprawę. Na ten moment uważa on jednak, że Bethesda nie musi wypuszczać rzeczy, które różnią się od tego, co robimy w Fallout 76. Ponadto zrobienie takiej gry wymaga poświęcenia długiego czasu i sporej uwagi. Zamiast więc poganiać produkcję, Bethesda chce zrobić to dobrze i sprawić, by każdą część dawała poczucie znaczącego momentu:
Nie czujemy, że powinniśmy się spieszyć z czymkolwiek z tego. Obecnie serial TV Fallout wypełnia konkretną niszę, jeśli chodzi o franczyzę i opowiadanie historii.
W pełni rozumiem pragnienie nowego rodzaju gry single-player 'głównej linii', ale te rzeczy potrzebują czasu. Nie uważam też, że to źle, że ludzie tęsknią za rzeczami. Chcemy po prostu zrobić to porządnie i mieć pewność, że wszystko, co robimy we franczyzie – czy to w Elder Scrolls, czy Fallout, czy teraz Starfield – stanie się pełnymi znaczenia momentami dla każdego, kto uwielbia nasze franczyzy tak bardzo jak my.
— Todd Howard, dyrektor i producent wykonawczy w Bethesda Game Studios
Wygląda na to, że fani jeszcze długo poczekają na Fallout 5. Póki co priorytetem jest bowiem The Elder Scrolls VI, kolejna część niezwykle rozbudowanej serii cRPG-ów akcji w skali podobnej właśnie do Fallouta. TES VI został zapowiedziany już w 2018 roku i wszedł w fazę aktywnej produkcji w 2023 roku, po ukończeniu i wydaniu Starfield. Dopiero po jego ukończeniu na dobre rozpoczną się prace nad nowym Falloutem.
Ile lat to zajmie? Nie wiadomo, ale gołym okiem widać, że odstępy czasowe między kolejnymi wydaniami Fallouta, The Elder Scrolls czy choćby Grand Theft Auto (generalnie wysokobudżetowych, olbrzymich projektów) stale się powiększają. O ile w latach 90. czy nawet 2000. pierwszoligowe gry z danej serii mogły ukazywać się co 2, 3 czy nawet 5 lat, o tyle ostatnio dekada oczekiwania stała się normą.
Odrębną kwestią jest poruszana przez Todda Howarda kwestia dopracowania gier, co wymaga czasu i pracy. Do tej pory produkcje Bethesdy pozostawiają tu wiele do życzenia – zwłaszcza w dniu premiery. Różne niedociągnięcia są potem naprawiane patchami... albo i nie.