Paolo Gentiloni, były premier Włoch, a od 1 listopada członek Komisji Europejskiej, zapowiada, że Unia Europejska wprowadzi podatek od usług cyfrowych, nawet jeśli reszta świata na to nie przystanie. Uważa się, że taki podatek obowiązujący we wszystkich 28 krajach Unii sprawi, iż międzynarodowe korporacje nie będą mogły wywinąć się od płacenia należytych podatków.
Gentioloni deklaruje, że podatek ten będzie jego priorytetem oraz że będzie kierował wysiłkami, mającymi na celu osiągnięcie porozumienia w tej sprawie. Wcześniejsze próby na szczeblu unijnym kończyły się niepowodzeniem, ponieważ część państw uznała, że sugerowane plany nie sprawdzą się u nich. Przykładem jest Irlandia, która lubi przyciągać firmy z sektora big tech niższymi podatkami, co pomaga tworzyć miejsca pracy. Gentiloni tak komentuje swój postulat:
Moim pierwszym zadaniem będzie sprawdzenie, czy możliwe jest wprowadzenie web tax na poziomie OECD/G20, to znaczy na poziomie globalnym, ponieważ byłoby to najbardziej efektywne rozwiązanie. Komisja będzie dążyć do porozumienia w 2020 r., ale jeśli okaże się to niemożliwe, moją misją będzie propozycja europejskiego podatku.
Dzięki prawdziwemu boomowi na smartfony i wydawane na nie oprogramowanie, a także wyzyskowi nisko opłacanych pracowników w Azji, giganci technologii zarabiają fortuny, jednocześnie niespecjalnie przejmując się prawami pracowniczymi czy dbaniem o tzw. dobro wspólne. Wiele krytyki w tym kontekście zbierają takie firmy, jak Amazon i Apple. Kontrprzykładem jest natomiast Microsoft, który pod kierownictwem Satyi Nadelli dostrzega zalety, a nawet konieczność wspierania lokalnej gospodarki.
Microsoft już wcześniej dobrowolnie zobowiązał się do płacenia wyższych podatków i do tego samego wezwał swoich rywali. Spodziewamy się więc, że gigant nie będzie miał problemu z unijną dyrektywą... O ile w ogóle dojdzie w jej sprawie do porozumienia.
