Jak pewnie pamiętacie, pod koniec 2018 roku Microsoft prześcignął swoich największych rywali (w tym Google, Amazon i Apple) pod względem kapitalizacji rynkowej, by stać się najwięcej wartym przedsiębiorstwem na świecie. Stan ten nie trwał długo, jednak nawet chwilowe jego osiągnięcie warte było uznania. W końcu Gigantowi z Redmond przydarzyło się to po raz pierwszy. Satya Nadella nie uważa jednak, by był to specjalny powód do świętowania. Świętować można za to co innego.
2018 rok był dla udziałowców Microsoftu wyjątkowy, jednak ani rekordowa cena akcji, ani tytuł najwięcej wartego przedsiębiorstwa świata zdaniem CEO firmy nie były aż tak ważne, jak mogło się wydawać. Innymi słowy cyferki te Satyi Nadelli nie poruszają. Cena akcji Microsoftu wzbiła się wprawdzie na rekordowy poziom 115 dolarów w październiku, a pod względem kapitalizacji przebił on Apple w listopadzie, by po różnych fluktuacjach zostać w styczniu zdetronizowanym przez Apple. Co o tych niewątpliwych kamieniach milowych myśli Nadella?
Nie jestem jednym z tych gości, którzy mówią "świętujmy jakiś pomiar kapitalizacji rynkowej". To po prostu nie jest stabilne.
– Satya Nadella, CEO Microsoft
Szef Microsoftu najwyraźniej woli myśleć trzeźwo, dlatego z mocno niestabilnych i nietrwałych wyników nie robi on wielkiego halo. Zamiast tego bardziej interesuje go, jak wielu ludzi poza Microsoftem używa i jest zadowolonych z jego produktów.
W naszym modelu biznesowym chodzi o tworzenie większego nadmiaru poza nami samymi. Będziemy odnosić długoterminowy sukces tylko wtedy, gdy ludzie wokół nas będą zarabiać więcej pieniędzy.
– Satya Nadella, CEO Microsoft
Wydaje się to rozwinięciem teorii wyznawanej przez byłego CEO Microsoft i doradcy Nadelli, Billa Gatesa, według której daną rzecz można nazwać platformą tylko wtedy, kiedy całkowita wartość ekosystemu wokół niej jest cenniejsza niż firma, która ją stworzyła. Innymi słowy własny sukces Microsoft wyznacza poprzez sukces swoich klientów. Nie jest to często spotykana postawa. Nadella dodaje, że jego dorastanie w Indiach uczyniło go w pewnym sensie wrażliwym na potrzebę wnoszenia wkładu do ekonomii, w których uczestniczą duże firmy.
Jako gość, który dorastał w kraju, który był kolonizowany przez międzynarodowe [korporacje] niekoniecznie wnoszące wkład, jestem tego zawsze świadomy - tej rzeczy w stylu pokazywania się i mówienia "zbieram czynsz i nie daję lokalnie żadnego wkładu".
– Satya Nadella, CEO Microsoft
W tych słowach znajdujemy właściwie potwierdzenie tego, co o Microsoft mówiło się jeszcze parę lat temu, gdy zaczęły być widoczne pierwsze efekty nowej polityki Nadelli. Chodzi mianowicie o priorytety. Nie są nimi już cyferki same w sobie, ale liczba użytkowników polegających na danej platformie. Dlatego też firma wiele swoich technologii udostępnia za darmo, inkasując największe zyski z komercyjnych zastosowań sensu stricto. Nadella wyznaje dość ciekawe poglądy na temat kapitalizmu, których próbkę mogliście poznać z cytatów powyżej, a o których więcej przeczytacie również w naszym wcześniejszym artykule: Slumdog - milioner nie z ulicy. Nota bene takie podejście wydaje się nieść więcej korzyści zarówno dla zarządzanej przez niego firmy, jak i lokalnej i globalnej ekonomii.