Epidemia koronawirusa cieszy na pewno kilka grup osób - sprzedawców żelów antybakteryjnych i maseczek oraz... dostawców usług typu Teams czy Slack. Kwarantanny czy przymusowe lub nawet dobrowolne profilaktyczne areszty domowe sprawiają, że pracownicy nie mogą po prostu pójść do biura i spotkać się ze współpracownikami osobiście.
Byłoby to niepotrzebne ryzyko, dlatego między innymi Microsoft zalecił swoim pracownikom pozostanie w domu i pracę zdalną. W takiej sytuacji prawdziwą wartość pokazuje Teams, który w ostatnim miesiącu zaliczył ogromny wzrost popularności.
Ta usługa to nie tylko komunikator, ale rozbudowane narzędzie ułatwiające współpracę. Czyli coś, czego przy pracy zdalnej potrzebujemy najbardziej. Microsoft podzielił się właśnie statystkami, które wskazują jasno, że Teams wyrobił w Chinach 500% normy. 200% wzrostu zaliczyła też aplikacja mobilna Zespołów.
Gigant z Redmond bardzo szybko zareagował, oferując dłuższy darmowy dostęp do rozszerzonych funkcji Teams. Jeśli dana organizacja nie korzysta z Teams, to Microsoft oferuje półroczny okres próbny Office 365 E1. Użytkownicy Zespołów mogą też nagrywać spotkania i dysponować 1TB miejsca w chmurze (w porównaniu do 2GB w zwykłej darmowej ofercie).