To, co nazywamy zwykle chmurą, wcale nie znajduje się nad naszymi głowami. Microsoft bada korzyści, jakie niesie ze sobą umieszczenie centrów danych pod wodą. Ma to być odpowiedzią na rosnące zapotrzebowanie energetyczne ze strony centrów naziemnych. Wszystkie usługi, oparte na chmurze, korzystają z wielkich centrów danych, rozsianych na wielu kontynentach. W zeszłym roku Microsoft postanowił zainwestować w ich infrastrukturę i połączyć je dość nietypową (bo podwodną) siecią. Teraz firma idzie o krok dalej, a pod wodą mogą znaleźć się całe centra.
Serwery wewnątrz centrów danych generują mnóstwo ciepła, a ich chłodzenie powietrzem pochłania mnóstwo energii, co z kolei podnosi koszta i nie jest zbyt przyjazne środowisku. Microsoft posiada ponad 100 centrów danych, rozsianych po całym świecie. Ich budowa i nadzór kosztowały ponad 15 mld dolarów. Firma ma jednak pomysł, jak zminimalizować dalsze wydatki. Umożliwi to przeniesienie centrów danych pod wodę. Farmy serwerów zostaną umieszczone w wodoszczelnych kontenerach na dnie oceanu, gdzie panuje dość niska temperatura. Oczywiście budowa wielkich podwodnych kontenerów połączonych światłowodami to spore wyzwanie, jednak Microsoft liczy tu na wiele korzyści.
Takie rozwiązanie zapewnia nie tylko darmowe i naturalne chłodzenie serwerów, ale też pozyskuje odnawialną energię elektryczną z morskich fal dzięki specjalnemu systemowi turbin. Dodatkową korzyścią jest prędkość przesyłu danych. Podwodne kontenery zostaną umieszczone w pobliżu wielkich aglomeracji miejskich, znajdujących się często blisko wybrzeży. To dość istotne, jako że typowe centra danych znajdują się najczęściej w bardzo oddalonych miejscach na lądzie. Microsoft ma już za sobą kilka testów w tym zakresie. Ostatni z nich trwał 105 dni, polegał na zanurzeniu kapsuły na głębokość 2,4 metrów i zakończył się sukcesem. Podwodny system został wyposażony w ponad 100 czujników, mierzących ciśnienie, wilgotność, ruch i inne czynniki. Gdy okazało się, że wszystko działa sprawnie, w obiekcie testowym uruchomiono nawet usługi Azure.
Prototypowa kapsuła, nazwana Leona Philpot, powróciła na kampus Microsoft w całości, ale... pokryta skorupiakami. Eksperyment się powiódł, a realizacja projektu Natick to już prawdopodobnie tylko kwestia czasu. Nie jest to oczywiście jedyny sposób zmniejszenia wpływu na środowisko. Firma otworzyła już m. in. centrum danych zasilane biogazem w Wyoming.