Aby wypaść w korzystnym świetle przed regulatorami i otrzymać zgodę na przejęcie Activision Blizzard, Microsoft w ostatnich tygodniach wykonał kilka posunięć i poszedł na rękę swoim konkurentom. To m.in. oferta utrzymania Call of Duty na PlayStation przez 10 lat (wcześniejszą ofertę 3 lat Sony uznało za nieodpowiednią na wielu poziomach), a także dostępność gry w serwisie streamingowym rywala.
Najwięcej obaw związanych z tym przejęciem ma Sony, które chętnie skarży się na Microsoft w różnych urzędach regulacyjnych. Tymczasem taka sama propozycja Microsoftu została już przyjęta zarówno przez Nintendo, jak i Valve. Oznacza to, że Call of Duty będzie ukazywać się na konsolach Nintendo i na platformie Steam jeszcze przez 10 lat od momentu przejęcia. Co ciekawe, oba te deale zostały uzgodnione na moment przez ogłoszeniem przez FTC planu złożenia pozwu i zablokowania 68-miliardowej transakcji.
Na tym jednak Microsoft nie poprzestaje. Mimo że zarówno Microsoft, jak i Sony nie chcą usług streamingu gier rywala na swoich konsolach, a Sony jest oskarżone o płacenie deweloperom, aby nie wypuszczali gier w Xbox Game Pass, to Microsoft przyjął zgoła odmienną taktykę. Według najnowszego raportu Bloomberga 10-letni deal proponowany Sony obejmuje również prawa do umieszczenia Call of Duty w PlayStation Plus. Raczej trudno sobie wyobrazić, by na coś takiego zdobyła się japońska firma, gdyby chodziło o jej tytuł.
Sony ma przede wszystkim "obawy" o zagrażanie konkurencji, zwłaszcza jeśli przyszłe gry Activision nie trafią na PlayStation, a jeśli nawet trafią, to wciąż na zbyt krótko. Tak czy inaczej Sony nie może już udawać, że Microsoft chce zagarnąć całą franczyzę dla siebie.