Zmiany na rynku PC
Ostatnie lata przyniosły ogromną rewolucję w segmencie rynkowym należącym do komputerów. Widoczne jest to zwłaszcza w znaczącej zmianie statystyk sprzedażowych dotyczących zakupu konkretnych typów urządzeń – klienci o wiele częściej sięgają teraz po laptopy niż po o wiele niegdyś powszechniejsze komputery stacjonarne. Wynika to głównie ze zmiany naszych nawyków – komputer miał swoje stałe miejsce razem z odpowiednim biurkiem i monitorem, podczas gdy obecnie wymagamy od sprzętu mobilności koniecznej do swobodnego przenoszenia go pomiędzy biurem a domem. Nie zmienia to jednak faktu, że wśród komputerów stacjonarnych coraz większy odsetek stanowią potężne maszyny stworzone z myślą głównie o grach. Jest to wynik stałej popularyzacji tego typu rozrywki, który zresztą dla wielu przestał być już tylko zabawą – w końcu regularnie rozgrywane są zawody e-sportowe, podczas których nagrody liczone są w milionach dolarów. Oczywiście gigant rozmiarów Microsoftu jest tego świadomy, wobec czego postanowił przyciągnąć graczy (w znacznej mierze operujących jeszcze na Windows 7) do swojego najnowszego systemu operacyjnego poprzez stworzenie zbioru funkcji adresowanych specjalnie dla nich. Tak właśnie powstał między innymi wyczekiwany przez wielu użytkowników Tryb Gry.
Zanim jeszcze powstał Tryb gry
Zanim jednak do Windows 10 trafił Tryb Gry, system ten posiadał już kilka pomniejszych opcji stworzonych specjalnie z myślą o graczach. Żadna z nich jednak nie przemówiła do potencjalnych użytkowników (przynajmniej tych bardziej obeznanych) z bardzo prostego powodu – wszystko, co oferowały, uzyskać można było już dawno za pomocą aplikacji firm trzecich. Niemniej, były one obecne w Dziesiątce i trzeba było je gdzieś zgrupować – posłużyło do tego całkowicie nowe, pojawiające się niemal wyłącznie po wywołaniu okno, nazwane Paskiem gry. Za jego pomocą możemy przechwycić naszą rozgrywkę (w formie zarówno wideo, jak i zrzutów ekranu), transmitować ją (na platformę Mixer) czy też w końcu od niedawna uruchomić Tryb Gry. Ponadto w Pasku gry znajdziemy skróty do aplikacji Xbox, podstawowych ustawień związanych z samymi funkcjami panelu, a także przełącznik służący wyciszeniu mikrofonu. Aby wywołać to narzędzie, wystarczy aktywować je w ustawieniach systemowych oraz uruchomić dowolną aplikację w trybie pełnoekranowym. Co ciekawe, Pasek gry działa z praktycznie każdą aplikacją – wystarczy wcisnąć kombinację klawiszy Windows + G, aby go przywołać. W niektórych przypadkach konieczna jest wcześniejsza aktywacja Paska gry – w tym celu należy udać się do Ustawień, po czym wybrać kategorię Granie. Następnie przechodzimy do widocznej po lewej stronie zakładki Pasek gry, gdzie aktywujemy pierwszy od góry suwak. Ponowne uruchomienie komputera nie powinno być konieczne.
Założenia nowej funkcji
Oczywiście o Trybie gry wiadomo było już na długo przed jego premierą, w końcu miał on przyciągnąć do Windows 10 nowych użytkowników. Niestety, opis, który przygotował Microsoft, był bardzo lakoniczny i ciężko było wyciągnąć z niego jakiekolwiek konkrety. W efekcie wielu użytkowników stwierdziło, że jeżeli mowa jest o zwiększeniu płynności rozgrywki, to oznacza to, iż mechanizm ten po prostu zwiększy współczynnik FPS (klatki na sekundę). Rzecz jasna osoby co bardziej obeznane z technikaliami na takie rewelacje jedynie pukały się w głowę - nic zresztą dziwnego, w końcu pewne ograniczenia są po prostu niemożliwe do obejścia. Sytuacja wyklarowała się zasadniczo dopiero po pierwszej poważniejszej serii benchmarków (testów wydajności), gdy Tryb gry dostępny był już w ramach testowych wersji Windows 10. Jak się okazuje, jego zadaniem nie jest zwiększenie liczby FPS, lecz wyłącznie utrzymanie jej na stałym poziomie. Dokonuje się tego poprzez przydzielenie procesów systemowych do innych rdzeni, niż ma to miejsce w przypadku tych dotyczących gry. Eliminuje to problemy wynikające z przydzielenia przez system wyższego priorytetu do którejkolwiek z aplikacji działających poza samą grą. Tak więc praktycznie rzecz ujmując, jeśli poza samą grą mamy w tle aktywną jakąś aplikację, to jej wpływ na FPS podczas naszej rozgrywki powinien stać się znacznie mniejszy – przynajmniej tak wygląda to w założeniach.
Odprawa przed testami
Oczywiście przeprowadziliśmy skrupulatne testy mające określić, na ile nowe rozwiązanie okaże się przydatne oraz w jaki dokładnie sposób wpłynie ono na płynność rozgrywki. Do tego celu wybraliśmy trzy różne gry, każdą z nich testując oczywiście w innych warunkach oraz na dwóch zestawach ustawień graficznych (przy zachowaniu rozdzielczości 1920 x 1080) - wysokim oraz niskim. Aby miało to przełożenie na realne warunki, postanowiliśmy przy tym skorzystać z dosyć przeciętnej konfiguracji sprzętowej – wiele osób upatrywało w nowym rozwiązaniu dodatkowych FPS bardziej z konieczności niż z kaprysu. Jeśli chodzi o symulację warunków obciążenia, zdecydowaliśmy się na odpalenie na dodatkowym monitorze filmy w jakości 1080p w trybie pełnoekranowym oraz uruchomienie programu kompresującego (40 GB plików/wysoki stopień kompresji).
Platforma testowa:
- Procesor Intel Core i5-6400
- Płyta główna MSI B150 PC MATE (MS-7971)
- Karta graficzna Nvidia GTX 750TI OC
- Pamięć RAM DDR4 16 GB Crucial
- Dysk twardy Seagate ST1000DM010
Counter Strike: Global Offensive
Na pierwszy ogień poszedł Counter Strike: Global Offensive, czyli wyjątkowo popularna w ostatnich latach strzelanka, w której rozgrywkę obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby. Należy ona do grona gier turniejowych o wysokiej dynamice akcji, wskutek czego nawet pojedynczy FPS potrafi zadecydować w jej przypadku o porażce bądź zwycięstwie. Jako że produkcja ta nie posiada wbudowanego narzędzia do benchmarków, skorzystaliśmy ze specjalnej modyfikacji (FPS Benchmark) w połączeniu z programem rejestrującym (Mirillis Action!).
Ustawienia minimalne:
Podczas rozgrywki w Counter Strike: Global Offensive na najniższych ustawieniach graficznych oraz bez jakiegokolwiek obciążenia w tle udało nam się uzyskać wynik aż 184 FPS. Jest to całkiem spora liczba pozwalająca na w pełni komfortową grę. O wiele gorzej miała się sytuacja, gdy grę uruchomiliśmy w warunkach obciążenia – było to bowiem tylko 77 FPS. Co prawda powinno to wystarczyć do w miarę komfortowej rozgrywki, jednak wiązało się jednocześnie z ryzykiem wystąpienia nagłych spadków (chociażby przy większej liczbie wybuchów jednocześnie). Sytuację tę w znacznym stopniu poprawiło skorzystanie z Trybu gry, gdyż z jego wykorzystaniem udało się nam osiągnąć zadowalający wynik 141 klatek na sekundę.
Ustawienia maksymalne:
Zmiana ustawień graficznych na maksymalne oczywiście odbiła się na wszystkich wynikach pomiarowych w Counter Strike: Global Offensive. Bez jakiegokolwiek obciążenia udało się przy tej konfiguracji osiągnąć wynik 111 FPS, co w teorii powinno jeszcze wystarczyć do przyjemnej rozgrywki. Niestety, w przypadku gry przy obciążeniu nie wygląda to już tak pięknie, bowiem jest to równoznaczne z zaledwie 50 FPS – jest to ilość zdecydowanie niedopuszczalna w przypadku gry z systemem rankingowym, mało tego, spadki wydajności widać w tym przypadku już na pierwszy rzut oka. Znacznie lepiej jest w przypadku zastosowania Trybu gry - dzięki niemu udało się współczynnik FPS podbić do wartości 101, co powinno spokojnie wystarczyć (przynajmniej zazwyczaj).
Wnioski
Jak widać, w przypadku niezwykle popularnego ostatnimi czasy CSa nowa funkcja wprowadzona przez Microsoft potrafi znacząco wpłynąć na poprawę wydajności rozgrywki, gdy w tle pracują inne aplikacje. Ma to całkiem spore znaczenie, ponieważ CS należy do gier e-sportowych – te zaś często streamowane są nawet przez okazjonalnych graczy, co oczywiście nie pozostaje bez wpływu na ogólną wydajność. Podobnie zresztą sprawa ma się, gdy do komunikacji ze znajomymi podczas meczu wykorzystujemy Skype (w końcu nie wypada prowadzić luźnych rozmów w języku polskim na czacie ogólnym).
Kholat
Jedną z ciekawszych, chociaż jednocześnie mniej znanych gier, które miały swoją premierę w ostatnich latach, jest Kholat. Jest to gra przygodowa z elementami horroru, w której akcję obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby. Trafiła ona do tego testu z jednej przyczyny – wykorzystane w niej efekty specjalne robią wrażenie do dziś, przy jednoczesnym poziomie wymagań sprzętowych pozwalających na uruchomienie jej na naszej platformie testowej. Niestety, Kholat nie posiada żadnych wbudowanych narzędzi benchmarkowych, wobec czego posłużyliśmy się ponownie programem przechwytującym (Mirillis Action!), wykonując tę samą sekwencję ruchów (fragment z animacją unoszących się skał, eksplozji i widm zaraz po ukończeniu prologu).
Ustawienia minimalne:
Rozgrywka w Kholat przez większość czasu nie jest dynamiczna, trudno zresztą oczekiwać czegokolwiek innego po produkcji często określanej jako symulator chodzenia. To zaś przekłada się na fakt, że do komfortowej gry wystarczy znacznie mniejsza liczba FPS niż w przypadku chociażby CSa. Przy ustawieniach minimalnych bez obciążenia uzyskaliśmy w naszym teście w pełni satysfakcjonujący wynik 82 klatek na sekundę. Gdy powtórzyliśmy całą procedurę z obciążeniem w tle, liczba FPS skurczyła się do 68 – wartości, która nadal wystarczyła do czerpania radości z rozgrywki. Jak się okazuje, również w tym przypadku Tryb gry przyczynił się do wzrostu wydajności, dzięki czemu udało się osiągnąć aż 81 FPS podczas obciążenia w tle. Oznacza to, że wydajność względem gry bez obciążenia spadła o niewiele ponad 1%, co jest rzecz jasna wyjątkowo dobrym wynikiem!
Ustawienia maksymalne:
Kholat potrafi stać się dosyć wymagający pod kątem sprzętu, gdy zmienimy w nim właściwości grafiki na najwyższe. Dowodzi tego chociażby spory spadek wydajności względem poprzedniego testu – tym razem udało się osiągnąć bez obciążenia jedynie 42 FPS. Wartość tego typu staje się już nieco problematyczna – lekkie przycięcia widać bowiem gołym okiem, zwłaszcza gdy odtwarzane są nieco bardziej skomplikowane animacje. Co ciekawe, gdy obciążyliśmy komputer, wynik uległ zmianie o zaledwie 1 FPS. Tym razem najgorzej sprawdziło się obciążenie komputera w połączeniu z uruchomieniem Trybu gry, czego dowodzi wyjątkowo niski współczynnik FPS, wynoszący jedynie 37. Nie trzeba przy tym chyba dodawać, że gra w ten sposób traci sporo.
Wnioski
Jak łatwo wywnioskować z powyższych danych, Tryb gry poprawia sytuację również w bardziej efekciarskich tytułach, jednak ma przy tym pewne limity – jeżeli dany tytuł samoczynnie potrafi dobrze zarządzać procesami tła, okazać się może, że nowy mechanizm po prostu zmniejszy w pewnym momencie płynność rozgrywki…
Metro: Last Light Redux
Ostatnim już tytułem, który przetestowaliśmy, była druga część kultowego już Metro 2033 w wersji Redux (bardziej dopracowanej niż pierwsze wydanie). Jest to stworzona na podstawie powieści Dmitrija Głuchowskiego strzelanka osadzona głównie w podziemiach rosyjskiego metra po wojnie atomowej. Tym, co wyróżnia ją na tle konkurencji to drobiazgowo wykonane efekty specjalne, wysokiej jakości tekstury oraz fakt posiadania wbudowanego narzędzia służącego do przeprowadzania benchmarków. To właśnie ten ostatni element sprawił, że testerzy sprzętu bardzo chętnie sięgają po ten tytuł, zwłaszcza że podawane wyniki są wyjątkowo miarodajne.
Ustawienia minimalne:
W przypadku Metro: Last Light osiągnęliśmy na naszej platformie 84 FPS w przypadku wybrania ustawień minimalnych. Wartość ta co prawda nie powala na kolana, jednak powinna w zupełności wystarczyć do normalnej, nietracącej na dynamice rozgrywki. Niestety, gdy obciążyliśmy system procesami w tle, okazało się szybko, że dalsza gra będzie dosyć utrudniona – wynik na poziomie 47 FPS nie zachwyca. Na szczęście sytuację można poprawić poprzez uruchomienie Trybu gry, dzięki czemu w naszym przypadku druga część Metra działała wystarczająco płynnie - 75 klatek na sekundę.
Ustawienia maksymalne:
Najbardziej ekstremalnym testem dla Trybu gry okazało się, zgodnie z naszymi przypuszczeniami, Metro: Last Light Redux uruchomione na najwyższych ustawieniach graficznych. Oczywiście uzyskana liczba klatek w żaden sposób nie umożliwia rozgrywki, prezentowany obraz przypomina bowiem bardziej prezentację PowerPointa – bez obciążenia jest to zaledwie 18 FPS. Nieco gorzej sytuacja wygląda w przypadku systemu obciążonego dodatkowymi procesami, choć spodziewaliśmy się wyniku gorszego niż 17 FPS. Co interesujące, po uruchomieniu Trybu gry wydajność wróciła do tego samego poziomu co podczas gry bez obciążenia.
Wnioski
Przeprowadzone testy dowodzą, że w większości sytuacji Tryb gry potrafi poprawić płynność rozgrywki podczas obciążenia systemu – dotyczy to również tak zasobożernych produkcji jak Metro 2033: Last Light Redux. Niewiele gier posiada tak rozbudowane narzędzie do przeprowadzania benchmarków, wobec czego wyników możemy być pewni w 100%. Co prawda Metro nie jest raczej tytułem, który uruchamia się na obciążonym komputerze, niemniej warto wiedzieć, że w sytuacji takiej poratować nas może właśnie Tryb gry.
Wynik sumaryczny testów
Będąc już po testach, śmiało stwierdzić można nie tylko, że Tryb gry działa, lecz również, że doskonale wypełnia swoje zadanie. Oczywiście jest to mechanizm kompletnie nieprzydatny osobom, które zwykły grać bez dodatkowego obciążenia systemu – w takim bowiem scenariuszu żadna różnica w FPS nie występuje. Nie zmienia to jakkolwiek faktu, że użytkowników pozostawiających przy graniu aplikacje w tle nie brakuje – niezależnie, czy chodzi w tym przypadku o programy do streamowania, komunikatory czy też niepotrzebne okna przeglądarki. Wygląda na to, że Tryb gry może okazać się dla nich wręcz prawdziwym wybawieniem.
Jak uruchomić Tryb gry?
Będąc już świadomym tego, jak działa Tryb gry, dobrze byłoby oczywiście wiedzieć też, jak go uruchomić. Pierwszym, co musimy w tym celu zrobić, jest rzecz jasna wywołanie Paska gry podczas uruchamiania wybranej gry – jeśli odpali się ona w trybie pełnoekranowym, powinien pojawić się on automatycznie, jeśli jednak stanie się inaczej, wystarczy wcisnąć wspomniany wcześniej skrót klawiszowy Windows + G. Gdy już przed naszymi oczami ukaże się Pasek gry, wystarczy wyszukać na nim odpowiednią ikonkę (symbolizującą Tryb gry) i kliknąć ją. Warto pamiętać, że dotyczy to tylko pojedynczej aplikacji. Gdy zagrać będziemy chcieli w coś innego, całą procedurę trzeba będzie ponowić.
Kilka słów na zakończenie
Jak łatwo wywnioskować na podstawie powyższego tekstu oraz wyników testów, Tryb gry jest bardzo specyficzną funkcją – jedni ją pokochają, podczas gdy inni całkowicie zlekceważą. Spowodowane jest to głównie przez fakt, że graczy podzielić można nie tylko ze względu na sprzęt, którym dysponują, lecz również pod kątem ich nawyków. Oczywiście zapaleńcy i entuzjaści zdecydowanie unikają zaśmiecania systemu podczas gry zbędnymi aplikacjami, są jednak i tacy, dla których istotne jest uruchomienie własnej składanki muzycznej podczas anihilacji kolejnych zastępów wrogów. Nie da się ukryć, że w takim właśnie scenariuszu Tryb gry sprawdzi się najlepiej. Czy Microsoft zadba w przyszłości dodatkowo o podobną funkcję dla innych zasobów, jak chociażby pamięć RAM? Na pytanie to odpowiedzieć może chyba wyłącznie czas…