Jeśli milion euro kary, którą na Facebooka nałożył włoski urząd ochrony danych, to mało, to teraz Niemcy podwajają tę sumę. Dla giganta mediów społecznościowych to marne grosze, jednak liczy się po prostu sam fakt i jego wydźwięk medialny. Facebook jest od ponad roku w poważnym kryzysie i kolejne afery na pewno nie polepszają jego sytuacji. Co konkretnie przeskrobał tym razem?
Jak donosi Reuters, Federalne Biuro Sprawiedliwości w Niemczech ukarało Facebooka 2 milionami euro grzywny za nieraportowanie zgłoszeń o nielegalnej zawartości na portalu. Biuro twierdzi, że firma raportowała tylko o treściach z wybranych kategorii, tym samym rysując wypaczony obraz nadużyć na swojej platformie. Oskarżony nie do końca się z tym zgadza. Firma uważa, że przestrzegała prawnych wymogów dotyczących przejrzystości, znanych jako "NetzDG", zaś niektórym aspektom prawnym brakuje jasności.
Zgodnie z niemieckim prawem platformy społecznościowe są zobowiązane do przekazywania odpowiednim organom zgłoszeń o nielegalnej zawartości, które otrzymały od użytkowników. Oskarżenie mówi, że Facebook nie robił tego w pełnym wymiarze. Jest dość jasne, że standardy społeczności Facebooka nie korespondują ze standardami prawa - dodała Christine Lambrecht, niemiecka minister sprawiedliwości.
A jakie są liczby? O skali zjawiska świadczy fakt, że Facebook twierdzi, iż w drugiej połowie 2018 roku otrzymał tylko 1048 zgłoszeń dotyczących nielegalnych treści. Dla porównania - Twitter i YouTube zgłosili przez cały rok po ponad ćwierć miliona takich materiałów. Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie finał sprawy. Facebook zapowiada, że skorzysta z prawa do apelacji.