Skandal z Cambridge Analytica naraził dane blisko 87 milionów użytkowników Facebooka. Trafiły one w niepowołane ręce i w rezultacie Facebook był przesłuchiwany przez komisję oraz wytyczono mu liczne sprawy. Broniąc firmy w jednej z nich, wynikającej z pozwu zbiorowego, prawnik Facebooka przynajmniej nie owijał w bawełnę i powiedział, jak jest - użytkownikom portalu wcale nie zależy na prywatności. Tyle że jest to zbytnia generalizacja.
Co z tego, że prywatność użytkowników została narażona, skoro użytkownikom wcale na tym nie zależy? Taką przynajmniej linię obrony przyjął prawnik giganta social media, Orin Snyder, który stwierdził w środę, że użytkownicy portali społecznościowych, takich jak Facebook, nie mają oczekiwań względem prywatności. Co więcej, dodał on, że w ogóle nie ma inwazji na prywatność, ponieważ nie ma prywatności.
Prawnik porównał Facebooka z cyfrowym rynkiem miejskim, na którym użytkownicy dobrowolnie przekazują swoje prywatne informacje. Dodał on też, że trzeba czegoś ściśle bronić, by mieć racjonalne oczekiwania co do prywatności. Sąd zauważył jednak, iż stanowisko głoszone przez Snydera jest sprzeczne z tym, co firma twierdziła wcześniej na temat prywatności. CEO, Mark Zuckerberg, mówił choćby wcześniej, że Facebook będzie pracował, by stać się platformą społecznościową skoncentrowaną na prywatności. Czyżby firmie się odwidziało? A może było to zagranie pod publiczkę?
Szef Facebooka musiał oczywiście wyrazić takie stanowisko, bo jakiekolwiek inne groziłoby mu katastrofą. Prawnik natomiast pozwolił sobie na cynizm i powiedział to, co i tak wszyscy wiedzą, choć nie zawsze i nie do końca jest to prawdą. Wielu użytkowników rzeczywiście udostępnia publicznie niemal wszystko ze swojego życia prywatnego, ale nie robią tego wszyscy - trzeba to jasno zaznaczyć, czego Snyder nie zrobił. Prawnik uważa też, że trzeba w jakiś szczególny sposób chronić prywatność, by móc jej oczekiwać. Jakoś niebezpiecznie zbliża się to do retoryki oskarżeń ofiar przestępstw (gwałtów, kradzieży etc.). Nie musimy przecież trzymać swoich danych pod kluczem, by oczekiwać, że nie będą one przetwarzane przez zewnętrzne podmioty i w sposób, o którym nie zostaliśmy poinformowani - mamy do tego po prostu prawo, takie jak RODO.