Microsoft i Alphabet (przedsiębiorstwo macierzyste Google) mogą z pewnością uznać minioną dekadę za udaną. Jeśli chodzi o notowania giełdowe, Microsoft zaliczył wzrost o ponad 400%, a Google — o ponad 300%. Swego czasu to jednak gigant wyszukiwarek uznawany był za gorętszy towar, jeśli chodzi o giełdę. Zaczęło się to zmieniać w 2014 r., gdy nowym CEO Microsoft został Satya Nadella. Od tego czasu akcje firmy lecą w górę. To jednak tylko część obrazu. W szerszej perspektywie nie chodzi w końcu tylko o pieniądze, bo sukces firmy, takiej jak Microsoft, zależy od wielu innych czynników. Skupmy się teraz na innej perspektywie, porównując działania obu firm.
Usługi w chmurze
Microsoft agresywnie rozwija swoje usługi w chmurze publicznej, wliczając w to Azure, Office 365 i Dynamics 365. Przełomowe w tej materii znów okazało się objęcie posady CEO przez Satyę Nadellę. Firma z Redmond weszła wtedy w erę "cloud first, mobile first". Slogan ten był na ustach wszystkich przez kilka lat, by później dołączyło do tego podejście "AI first", ale to już trochę inny temat. Inwestycje w chmurę początkowo obciążały budżet giganta, ale ostatecznie okazały się bardzo owocne. Dziś to właśnie chmura stanowi główne źródło dochodów firmy.
Jeśli chodzi o rok 2018, w rankingu dostawców chmury publicznej Microsoft plasował się na drugim miejscu, zaraz za Amazonem (według Gartnera), mając 15,5% udziału. Google z trwającymi zmianami w zarządzie i konfliktami w dziale chmurowym utrzymywało tylko 4% rynku. Microsoft radził sobie lepiej także na rynku aplikacji produktywnych. Office 365 był i jest preferowanym pakietem produktywnym, którego wskaźnik adaptacji wśród firm wzrósł od 7,7% do 56,3% w ciągu 4 lat. G Suite także zaliczył wzrost, choć mniejszy: z 16,3% do 24,8%.
Gry wideo
Microsoft wszedł na rynek konsol 18 lat temu, wypuszczając pierwszego Xboksa. Po nim wydał jeszcze Xbox 360 w 2005 i Xbox One w 2013 roku, a teraz szykuje się do wydania kolejnej jego generacji. Przez ostatnie 6 lat firma sprzedała 45 mln egzemplarzy Xbox One, co czyni ją drugim największym producentem konsol po Sony. Xbox posłużył jako platforma dla usług subskrypcji, takich jak Xbox Game Pass i Xbox Live, które również okazały się sukcesem. Obecnie w fazie testowej jest usługa streamingu gier xCloud, która będzie dopełnieniem tego portfolio. Nie można też zapominać o Xbos Game Studios, dziale łączącym przejęte studia, który wydaje szereg produkcji o dość sporym zróżnicowaniu.
Google również próbowało wedrzeć się na rynek gier wideo, ale jego strategie okazały się w większości niedopracowane. Przykładem może być wydany w 2014 roku Nexus Player, dodatek do TV umożliwiający granie w tytuły na Androida. Nie była to specjalnie przemyślana decyzja, bowiem większość gier była zoptymalizowana tylko pod kątem małych ekranów dotykowych. W zeszłym roku firma także rozkręciła program subskrypcji gier — Google Stadia — a także usługę mobilną Google Play Pass. Między innymi z powodu problemów technicznych, słabego portfolio gier i dziwnego modelu biznesowego Stadia została przyjęta dość chłodno. Play Pass miał być z kolei konkurencją dla Apple Arcade i Xbox Game Pass, ale zabrakło mu gier i aplikacji na wyłączność.
Media społecznościowe
Google miało ambicję zaistnienia na rynku social media, niemal całkowicie zdominowanym przez Facebooka. W efekcie narodziły się takie niewypały, jak Google Buzz, Google Wave i Google+. Platformy te okazały się klapą z trzech powodów: Facebook wykorzystywał pozycję pierwszego rozdającego karty; usługi były rozszerzeniami ekosystemu Google zamiast samodzielnymi platformami i Google nie inwestowało w nie specjalnie agresywnie.
Microsoft w przeciwieństwie do Google wiedział, jak daremne są próby bezpośredniego rywalizowania z Facebookiem. Zamiast tego w 2016 roku przejął platformę społecznościową o innym charakterze — LinkedIn. Portal biznesowy otrzymał od giganta mocne wsparcie i dzięki temu rozwinął skrzydła. W zeszłym kwartale miał już blisko 660 mln użytkowników, a jego roczne przychody wzrosły o 44%. LinkedIn generuje tylko 4% przychodów Microsoftu, ale to i tak więcej, niż usługi Google.