Wczoraj pisaliśmy o niecodziennej zapowiedzi "całkiem nowego" Windows 1.0, która pojawiła się na oficjalnym koncie Microsoftu na Twitterze. Od razu pojawiły się na ten temat różne teorie. Jedna z nich mówi, że to po prostu żart primaaprilisowy, tyle że z trzymiesięcznym spóźnieniem. Inna - że gigantowi udzieliła się nostalgia za latami 80. Tymczasem pojawił się inny trop, który sugeruje, że cała akcja wcale nie jest żartem.
Jeśli to nie żart, to w jakim celu gigant miałby wskrzeszać 35-letni system? Jasne, czasem różnego typu konwersje powstają w środowisku fanów i służą raczej do zabawy, ale chyba nie o to chodzi tym razem. Trudno też dostrzec możliwy związek z Windows 10, który nomen omen różni się od swojego protoplasty brakiem kropki w nazwie. Związek dostrzeżono za to z serialem Stranger Things i to nie tylko z uwagi na "warpujące" tło, muzykę z analogowych syntezatorów i ogólny klimat VHS.
Hipoteza głosi, że Windows wejdzie do świata serialu. Jako że w tym tygodniu na platformie Netflix debiutuje trzeci sezon Stranger Things, moment publikacji zajawki przez Microsoft wydaje się nieprzypadkowy. Warto też odnotować fakt, że pierwsza wersja "Okienek" debiutowała właśnie w 1985 roku, czyli w czasie, w którym dzieje się akcja nadchodzącego sezonu serialu.
Jeśli pierwszy Windows naprawdę pojawi się w serialu, może to być jakaś specjalna, retrofuturystyczna odsłona - Microsoft wspomniał w końcu o "całkiem nowym" Windows 1.0. Nie byłby to jednak filmowy debiut "Okienek". Microsoft nigdy nie krępował się, by prezentować swój sprzęt w filmach czy serialach telewizyjnych. Product placement można było zobaczyć m.in. w House of Cards, Szybkich i Wściekłych, Dolinie Krzemowej czy Ocalonych.