Teardowny wykonywane przez iFixit na sprzęcie Surface kończą się zwykle wnioskiem, że jego naprawialność (możliwość samodzielnej wymiany podzespołów) jest prawie niemożliwa. Choć nie jest to cechą wszystkich urządzeń Microsoftu (np. rozbiórka Xbox One X wykazała naprawialność 8/10), to Surface Pro 6 zdaje się kontynuować niechlubną tradycję. Zobaczmy teraz, co kryje wnętrze nowego tabletu, jak przebiegał demontaż oraz do jakich wniosków doszedł iFixit.
Microsoft po raz kolejny zdecydował się wypuścić urządzenie Surface oznaczone numerem. Surface Pro 6 - nowa aktualizacja iteracyjna linii Pro - weszła na rynek z eleganckim, czarnym designem i pierwszym w historii procesorem quad-core w urządzeniu Surface. Co jeszcze znaleźć można pod pokrywą? O tym za moment. Zacznijmy jednak od początku. Wygląda na to, że Pro 6 z zewnątrz nie różni się prawie wcale od poprzedniego modelu Surface Pro z 2017 r. Wciąż ta sama obudowa, te same zawiasy i nadal względnie zdrowa liczba portów - jak twierdzi iFixit. Brakuje jednak portu USB-C, które obecne jest choćby w Surface Go.
Prawdziwe zmiany zaczynają się w środku. Tegoroczna wersja tabletu (niezależnie od konfiguracji) posiada nowy rodzaj zespojenia, jednak zdjęcie ekranu z tabletu przy użyciu narzędzi serwisanckich nie jest trudne. Pod spodem zauważyć można chipy, takie jak Microsoft X904169 06 CL1706 (prawdopodobnie kontroler Surface Pen), Microsoft X904163 01 CL1708 i Analogix ANX2604 (prawdopodobnie konwerter DisplayPort). Producentem ekranu jest LG. Ciekawostką jest, że ekran z zeszłorocznego modelu pasuje i działa w Surface Pro 6.
Z dalszej rozbiórki wynika, że Microsoft grzebał trochę przy pasywnym chłodzeniu - wygląda jak w zeszłym roku, ale z dodatkową, niewielką rurką po lewej i paroma odjechanymi podkładkami odprowadzającymi ciepło. Interesujące jest to, że Microsoft dołożył do Surface Pro mocy obliczeniowej, jednocześnie nie zmieniając radykalnie układu chłodzenia. Nie znaleziono w nim żadnego złota, a Microsoft prawdopodobnie zamiast miedzi użył grafitu.
Po zdjęciu radiatora można zająć się najważniejszymi chipami. Część z nich to nowe układy, ale większość Surface Pro 6 dziedziczy po swoich poprzednikach. iFixit odnotowuje: procesor Intel Core i5-8250U, Samsung K4E6E304EB-EGCF 2GB LPDDR3 DRAM (4 kości - w sumie 8 GB), SKhynix HFB1M8M0331A (BC501) 128 GB NVMe SSD, pamięć serial flash Winbond 25Q128JVPQ 128Mb, SoC Marvell W8897 802.11ac, NFC i Bluetooth, TPM Nuvoton NPCT650SBCWX i kontroler czytnika microSD RTS5343. Po drugiej stronie znajdują się układy: MCU Freescale/NXP M22J9VDC Kinetis K22F 512KB 120 MHz ARM oparty na Cortex-M4, kontroler ładowania baterii Texas Instruments BQ25700A i kodek audio Realtek ALC3269.
Przechodząc do mocno wklejonej baterii, iFixit postanowił jej nie wyciągać. Bateria ma pojemność 5940 mAh, tyle samo, co w zeszłym roku, i nieco więcej od ostatniego iPada. Jeśli chodzi o kamerę i głośniki, są one nadal wbudowane w sposób, który utrudnia reperowalność. I tym sposobem przechodzimy do podsumowania Surface Pro 6 - teoretycznie tabletu, praktycznie - koszmaru serwisanta.
Jako jedyny plus iFixit podaje to, że wszystkie śrubki są zgodne ze standardem Torx. Neutralne znaczenie ma to, że tablet nadal posiada gniazdo słuchawkowe jack, które jest modularne i wymienialne, jeśli jesteśmy w stanie je zdobyć. Pozostałe wnioski to już litania skarg. Wszystkie naprawy wymagają zdjęcia wyświetlacza, który jest mocno przyklejony, drogi i narażony na stłuczenie. Także bateria jest mocno przyklejona, a jej złącze przypięte jest z tyłu płyty głównej. Naprawa wymaga więc niemal całkowitego demontażu podzespołów. iFixit zauważa też, że pamięć Surface Pro była kiedyś wymienialna - ale nie w tej wersji. Ostatni zarzut jest taki, że złożona konstrukcja czyni demontaż i ponowny montaż wyczerpującymi w porównaniu z innymi tabletami.
Proszę pana, wynik, wynik, jaki jest wynik? Jest to 1/10, gdzie 10 oznacza możliwie najłatwiejszą naprawę. O samodzielnym i bezpiecznym naprawianiu, modyfikowaniu czy zwyczajnym grzebaniu przy Surface Pro 6 możemy więc zapomnieć.