Dzień po ogłoszeniu raportu za ubiegły kwartał, w którym stracił 2 miliony aktywnych użytkowników miesięcznie, Snapchat prezentuje nową aplikację Snap Camera dla Windows 10 i komputerów Mac. Dotychczas niezauważana przez Snapchat platforma PC może okazać się dla niego ostatnią deską ratunku w walce o użytkowników. Pytanie tylko, czy to wydanie ma jeszcze sens.
Snapchat swoją popularność zyskał jako aplikacja stricte mobilna, a jego efekty nakładane w czasie rzeczywistym na obraz z kamery robiły sensację... ale parę lat temu. Aplikacja miała swoje pięć minut, jednak od wielu miesięcy stacza się po równi pochyłej. Znakiem naszych czasów jest, że kiedy celebrytka Kylie Jenner zapytała na Twitterze, czy ktoś jeszcze używa Snapchata, jego akcje poszybowały w dół, a twórcy stracili ponad miliard dolarów. Wystarczył jeden tweet. W dalszym pogrążaniu pomogły kolejne skandale. Daje to pewien obraz tego, jak stabilną pozycję mają dziś aplikacje mobilne pokroju Snapchata.
Aby nieco spowolnić swój nieuchronny upadek, Snapchat wydaje aplikację dla Windows. Zawiera ona efekty - zwane tu filtrami - które są większości dobrze znane. Plusem aplikacji jest to, że pozwala nakładać te efekty na obraz dla innych aplikacji. I tak na wideo widzimy Skype'a i Twitcha. Tu rzeczywiście może być ciekawie, śmiesznie i kolorowo. Samej jednak funkcjonalności czatu tu nie uświadczymy. Może to i dobrze.
Snapchat przeprosił się więc z pecetami i oferuje ich użytkownikom swoje nakładki, które mogą uatrakcyjnić nasze wystąpienia na streamach czy w rozmowach Skype. Aplikację można pobrać bezpłatnie ze strony Snap Camera.
