Rok 2000 był dla Microsoft szczególnie dobry. Bańka dot-comów rozrosła się do szczytowych rozmiarów, a na jej fali rosła wartość firmy z Redmond. Osiągnęła ona wówczas rekordowy wynik rzędu 600 mld dolarów. Jak było później, wiemy wszyscy. Doszło do załamania rynku i dla wielu gigantów IT nastała mroczna dekada, po której nieśmiało zaczął tworzyć się branżowy renesans.
Dziś, po przeszło 17 długich latach kondycja Microsoftu wraca do dawnej formy - wartość rynkowa firmy znów podskoczyła do 600 mld USD, a ceny akcji osiągnęły rekordowy wynik 77,91 USD. Warto przypomnieć, że jeszcze w styczniu tego roku Microsoft wart był 500 mld USD. Skąd w ciągu 9 miesięcy wzięło się dodatkowe 100 mld? Analitycy przypisują to wzrostowi w sektorze chmury, w którym Microsoft odgrywa dominującą rolę. Dzięki takiej wycenie firma z Redmond dołączyła do S&P 500 – indeksu, w którego skład wchodzi 500 przedsiębiorstw o największej kapitalizacji z giełd notowanych na New York Stock Exchange i NASDAQ, takich jak Apple (ok. 800 mld USD) i Alphabet (ok. 690 mld USD).
Od osiągnięcia przez firmę kapitalizacji rzędu 150 mld USD do obecnego rekordu minęło 8 lat. Dla porównania, w roku 2000 wartość podskoczyła ze 100 mld do 600 mld w zaledwie 800 dni giełdowych. Dziś firma jest dużo ostrożniejsza w podejmowaniu decyzji, a czasy są zdecydowanie mniej szalone od tych milenijnych.