Test telefonu Nokia Lumia 920

Test telefonu Nokia Lumia 920

Autor: Mateusz Miciński

Opublikowano: 12/25/2012, 12:00 AM

Liczba odsłon: 33030

Piąty września 2012 roku, to dzień, w którym światło dzienne ujrzały dwa nowe, topowe, flagowe, najlepsze... smartfony fińskiego koncernu, w kooperacji z gigantem z Redmond. Mowa o urządzeniach Nokia Lumia 820 i 920 z najnowszym systemem Microsoft Windows Phone 8. O ile 820-tka to po prostu solidny i pokaźnych rozmiarów smartfon, z robiącymi wrażenie parametrami, o tyle 920-tka to po prostu gigant nad gigantami. Ekran o przekątnej 4.5 cala, pokryty "pancernym" szkłem Gorilla Glass drugiej generacji (z roku 2012), wyposażony w dwurdzeniowy układ Qualcoom Snapdragon S4, taktowany zegarem 1.5GHz na rdzeń, do tego 1GB pamięci RAM i wbudowany szybki dysk o łącznym rozmiarze 32GB. A gdyby do tego jeszcze dodać nowatorski aparat o matrycy 8.7 megapiksela i możliwość nagrywania filmów w jakości FullHD z pełną sprzętową (optyczną) stabilizacją obrazu, to powstaje coś więcej niż przeciętny smartfon. Jednak sprzęt to nie wszystko. Nie można zapominać o tworze Microsoftu - systemie Windows Phone 8, Ósemce przeniesionej z komputerów na smartfony. To połączenie sprawia, że flagowy produkt Nokii można śmiało uznać za premierę roku. Premierę roku w świecie telefonów, bo moim skromnym zdaniem i w subiektywnym odczuciu, tak naszpikowane urządzenie nie ma aktualnie godnego konkurenta. Samsung Galaxy S3? iPhone 5? Ok, każdy z nich ma swoje mocniejsze i słabsze strony, ale konkurencja już nie zaskakuje. Nowy Galaxy z Androidem, nowy iPhone z iOS-em, ciągle to samo... Rynek i użytkownicy oczekują "rewolucji", niż tylko większego ekranu i skromnej aktualizacji systemu. Nokia i Microsoft wyszli więc na przeciw tym potrzebom, dając nam naprawdę wiele. Jak wiele? Postaramy się przedstawić to w tym wyczerpującym teście. Zapraszamy do lektury!

Akcja marketingowa w iście zachodnim stylu

Listopad 2012 roku to świetny okres (przedświąteczny), kiedy potencjalni nabywcy szukają nowości na rynku, czy to dla siebie, czy bliskich. To idealny okres, aby wprowadzić nowy produkt, rozpocząć kampanię reklamową i dać ludziom telefon marzeń, który zapewne w tym roku wyląduje pod niejedną choinką. Ciężko cokolwiek mówić jeszcze o sukcesie rynkowym, ale od piątego września dokładnie przyglądam się "życiu" nowych smartfonów, reklamom, debiutowi rynkowemu i tak dalej. Nokia i Microsoft tak nakręcali atmosferę, że gdy tylko telefony trafiły do przedsprzedaży, zapasy wyczerpały się po dwóch dniach (mowa o polskim sklepie online firmy Nokia). Nie łatwiej było w dniu, gdy flagowa Nokia weszła do oferty dwóch największych polskich operatorów: Orange i Plus. Ceny słuchawek nie zaskakiwały, ale chętnych było tak wielu, że w dniu, kiedy Lumia 920 trafiła do (kilku) salonów sieci Plus, po godzinie już ich po prostu nie było. A następni klienci zmuszeni byli rezerwować telefon, aby nikt ich nie ubiegł. Podobnie jest z kwestią dostępności wariantów kolorystycznych: czarny, biały, czerwony i żółty. O czerwonym i żółtym raczej można pomarzyć, bowiem pierwsze dostawy zawierały jedynie "czarno-białe" modele. O ile teraz z dostępnością jest już łatwiej, a ceny zaczynają nieco spadać, o tyle marketing Nokii i Microsoftu był strzałem w dziesiątkę. Szał na nową Lumię w pewnym stopniu przypomina koczowanie klientów pod Apple Store'ami, po to aby być tym pierwszym, który kupi nową zabawkę z nadgryzionym jabłkiem na obudowie. Oczywiście taki obraz premiery to tylko na zachodzie, w Polsce co najwyżej można spodziewać się opłaconych statystów robiących sztuczny tłum. Na szczęście obyło się bez takich "akcji", bo i tak stany magazynowe na to nie pozwalały.

Co więcej, zapewne wielu z Was pamięta wpadkę Nokii, kiedy pojawił się jeden z pierwszych spotów promujących nową Nokię. Nokia tak chwaliła aparat wbudowany w 920-tkę, aż uznała, że w jakości obrazu pomiędzy małym obiektywem Carl Zeiss a profesjonalną kamerą filmową nie ma żadnej różnicy. Sprytni internauci szybko dopatrzyli się odbicia w kadrze, w którym zamiast aktora z NL920 w rękach, widać operatora profesjonalnego sprzętu rejestrującego (27 sekunda poniższego filmu).

O ile ta wpadka pomogła wizerunkowi i reklamie telefonu, o tyle gdy Nokia Lumia 920 trafiła w ręce pierwszych użytkowników, ujawniły się pierwsze wady fabryczne urządzenia. Wpadka z operatorem udowodniła jedynie, że jakość zdjęć i filmów 920-tki robi naprawdę duże wrażenie, jednak pierwsze problemy już dają negatywny obraz o flagowym modelu. Wielu użytkowników skarży się na samoistne restarty i zawieszenia urządzenia, a akumulator pomimo swojej dużej pojemności jest nadmiernie drenowany. Producenci zapowiedzieli jeszcze na grudzień 2012 roku pierwszą aktualizację, która rzekomo ma rozwiązać wspomniane problemy. O tych usterkach napiszę dokładniej poniżej.

A jak wygląda promocja nowej Lumii na naszym rodzimym rynku? Urządzenie do sprzedaży trafiło w połowie listopada, o czym świadczą nawet polskie reklamy prezentowane w mediach. Wszystko wygląda pięknie, do momentu, gdy chcemy zakupić jeden ze wspomnianych telefonów. O ile z Nokią Lumia 820 nie ma większych problemów, bowiem jest w sprzedaży w Orange oraz Plus GSM, to zdobycie flagowego modelu jest nie lada wyzwaniem. Ale po kolei... Nokia Lumia 920 trafiła do oferty dwóch największych polskich operatorów 12 listopada. W planie Smart Plan Multi przy umowie na 24 miesiące i abonamencie 159.90 zł możemy nabyć najnowszą Nokię już za symboliczną złotówkę (składając zamówienie przez e-sklep). Przy niższym pułapie abonamentu (129.90 zł), cena urządzenia w salonie wyniesie aż 1019 zł, a w e-sklepie 869 zł. W Plusie ceny NL 920 są bardziej zachęcające, choć w e-sklepie Plusa nadal brak telefonu. Przy umowie na 24 miesiące i abonamencie 159 zł, Lumię 920 nabędziemy już za 199 zł. Z kolei przy zobowiązaniu wynoszącym 129.90 zł, telefon dostaniemy za 399 zł. Nawet jeżeli te ceny nas zachęcają i jesteśmy skłonni podpisać (przedłużyć) umowę, to jednak czar pryśnie, jeśli udamy się do salonu jednego z operatorów. Po pierwsze dostępne są na razie dwa z czterech kolorów: czarny i biały. Po drugie dostawy telefonu są tak znikome, że po prostu trzeba je rezerwować. Sprawdziliśmy to w praktyce. Zamierzamy nabyć żółtą Nokię Lumia 920 przedłużając umowę w Plus GSM. Obdzwoniliśmy wszystkie salony Plusa w Sosnowcu i okolicy. Nigdzie nie wiedzą, kiedy otrzymają telefon. Jedynie firmowy salon w Katowicach otrzymał kilka sztuk białej i czarnej 920-tki. Wszystkie sprzedane w kilka godzin. Następnego dnia, kolejna dostawa, także tylko czarna i biała. Decydujemy się na czarną, więc telefonicznie rezerwujemy, aby nikt nas nie ubiegł. Udajemy się do salonu, przedłużamy umowę. Miła niespodzianka, Plus właśnie zaktualizował ceny i w ofercie na 24 miesiące przy abonamencie 159 zł, Nokia kosztuje teraz 99 zł zamiast 199 zł.

Pierwsze wrażenia

Przebrnęliśmy przez zakup i jesteśmy już w posiadaniu naszego wymarzonego smartfona. Pudełko nie lada ascetyczne. Prostokątne z wizerunkiem różnych wariantów kolorystycznych Lumii. Wysuwamy wnętrzności i ukazuje nam się ładnie zafoliowana 920-tka. Pod nią klucz do gniazda karty SIM. Głębiej pudełka znajdziemy małą instrukcję obsługi, ładowarkę sieciową z odłączalnym przewodem microUSB oraz zestaw słuchawkowy z sześcioma dodatkowymi nakładkami o różnych rozmiarach. I tyle! Czas na pierwsze uruchomienie. Rozfoliowujemy urządzenie, kluczem wkuwamy się w mały otwór na górnej krawędzi obudowy, wkładamy kartę microSIM, włączamy telefon. Wstępna konfiguracja, ustawienie daty i czasu i po kilku minutach ukazuje nam się ekran startowy systemu Windows Phone 8. Wydaje się wszystko łatwe. Jednakże rozwiązanie z kartą SIM może wydawać się mało pomysłowe. Ok, akumulator jest niewymienialny, co za tym idzie nie mamy nawet do niego dostępu, jednakże bez klucza do gniazda karty SIM, nie będziemy w stanie dostać się do niego. Nokia uznała, że przecież karty SIM nie zmienia się często, a mało kto posiada dwie. Zgoda.

Test telefonu Nokia Lumia 920

Pierwszy dotyk urządzenia sprawia miłe uczucie. Poliwęglanowa obudowa i "pancerne" szkło wyświetlacza powodują, że telefon jest naprawdę solidny. Mało powiedziane. W Sieci można znaleźć wiele przykładów na to, że 920-tce niestraszny jest upadek na beton z wysokości dwóch metrów. O ile solidność konstrukcji zasługuje na dużą pochwałę, o tyle struktura poliwęglanu powoduje, że telefon łatwo może się wyślizgnąć z rąk. W szczególności, gdy mamy stosunkowo suche dłonie. Do tego wszystkiego dochodzi rozmiar i waga. Do komfortowego uchwytu i obsługi 920-tki potrzeba naprawdę sporej dłoni. W przeciwnym wypadku konieczne będzie "sterowanie" telefonem oburącz. No cóż, kupując tak duże urządzenie, musimy być świadom wyboru, że do czynienia mamy z nie lada gigantem. A i warto zaopatrzyć się w spodnie z głębokimi kieszeniami. Co do wagi, 185 gramów daje się odczuć. Niby tylko 185 gramów, ale przy pierwszym kontakcie z telefonem, można odnieść wrażenie, że trzymamy półlitrową butelkę wody mineralnej. Ale tak duża waga ma też swoje plusy. Telefon trzyma się pewniej, a w kieszeni jest zawsze wyczuwalny, co może zapobiec ewentualnemu zgubieniu.

Całokształt obudowy niby prosty, jednak nowatorsko wykończony. Zaokrąglone szkło i ścięte krawędzie robią wrażenie. Nad wyświetlaczem poza logo Nokia, obiektywem przedniej kamery i głośnikiem, inne podzespoły (czujnik oświetlenia i zbliżeniowy) nie są widoczne. U dołu panelu znajdziemy z kolei trzy "windowsowe" w pełni dotykowe przyciski: wstecz, start i szukaj. Dotykowe i podświetlane. W ciemnym otoczeniu niestety aż za bardzo podświetlone, bowiem nieco oślepiają. Szkoda, że ich podświetlenie nie jest regulowane równocześnie z jasnością ekranu. Na prawej krawędzi obudowy znajdziemy wszystkie sprzętowe przyciski, w jakie wyposażony został telefon. Od góry: regulacja głośności, przycisk blokowania/zasilania oraz spust migawki aparatu. Dolna krawędź zawiera jedynie wyśrodkowany port microUSB oraz otwory, pod którymi kryje się dobrej jakości głośnik. Górna krawędź poza gniazdem microSIM, wyposażona została także w gniazdko jack 3.5 mm. Po odwróceniu telefonu z kolei ujrzymy optykę aparatu i podwójną mocną lampę LED. Brakuje jedynie gniazda karty pamięci microSD. Nowe telefony z Windows Phone 8 miały wspierać i być wyposażone w ów slot. Nokia w przypadku tego modelu uznała, że 32GB wbudowanej pamięci masowej w zupełności wystarczą użytkownikowi i nie ma potrzeby pakować dodatkowego gniazda. Tak naprawdę, po uruchomieniu nowej Lumii 920 do dyspozycji mamy nieco mniej, bo około 29GB, ale to i tak wystarczająco dużo. Aktualnie w telefonie mam zainstalowanych kilkanaście aplikacji i gier, kilkadziesiąt wykonanych zdjęć i kilka filmów oraz utworów muzycznych. A miejsca nadal jest przeszło 25GB. Co więcej, w usłudze SkyDrive czeka na nas dodatkowo 7GB przestrzeni dyskowej.

Test telefonu Nokia Lumia 920

Wspominaliśmy, że Lumia 920 charakteryzuje się solidną obudową i "pancernym" szkłem wyświetlacza. No to czas na test upadku. Nieplanowany... Nasza Lumia spadła z biurka z wysokości dokładnie 95 centymetrów, zaliczając po drodze metalową prowadnicę półki na klawiaturę i ekranem uderzając o podłogę pokrytą panelami laminowanymi. Skutki upadku? Kilkucentymetrowa rysa na środku ekranu (zahaczenie o metalową prowadnicę) oraz delikatnie skrzypiąca obudowa na górnej jej krawędzi. Co by było gdyby powierzchnia była betonowa, a wysokość większa? Wolę nie sprawdzać.

Test telefonu Nokia Lumia 920

W sam raz na zimowy chłód

Lumia 920 zaskakuje płynnością pracy. Czynności wykonywane w interfejsie systemu, uruchamianie aplikacji, przełączanie się pomiędzy nimi, praca z aparatem, odtwarzaczem, granie, to wszystko po prostu działa maksymalnie płynnie. Zdarzają się pojedyncze przycinki, ale o nich później. Jedynym minusem tak płynnej pracy jest to, że wbudowany dwurdzeniowy Snapdragon o taktowaniu 1.5GHz i do tego jeszcze układ graficzny Adreno 225, ze sprzętowym wsparciem Direct3D 11, powodują, że przy intensywnym użytkowaniu telefonu, graniu czy oglądaniu materiałów wideo, tylna obudowa w okolicach obiektywu aparatu nagrzewa się zbyt nadmiernie. Wystarcz pół godziny gry w Angry Birds, albo oglądania telewizji internetowej streamingowanej przez Wi-Fi, a tylna obudowa dosłownie parzy. Nie jest to temperatura w okolicach 40 - 50 °C, a znacznie więcej. W sam raz na zimowe dni, można ogrzać ręce przynajmniej. Ciekawie jednak jak 920-tka zachowywać będzie się w upalne dni, gdy rozgrzejemy ją do takich temperatur. Czyżby groziły nam restarty spowodowane przegrzaniem? To się jeszcze okaże. Za sprawą tak nadmiernego użycia mocy obliczeniowej układu Snapdragon, zużycie energii zgromadzonej w akumulatorze to kwestia dosłownie 1 - 2 godzin i trzeba sięgać po ładowarkę. Cóż, nie ma nic za darmo. Albo wydajność i szybkie rozładowywanie baterii, albo mniejsza wydajność, i równocześnie mniejsza płynność i komfort z pracy, ale za to znacznie dłuższy czas bez ładowania. O czasie pracy akumulatora jeszcze opowiem w dalszej części tego testu.

Prawie jak cyfrowy kompakt, prawie

No to czas na aparat. Chyba najbardziej ekscytujący element wyposażenia Lumii 920. Już wcześniej pisałem o reklamach z nowatorskim aparatem w roli głównej. I trzeba od razu powiedzieć, Lumia 920 robi rewelacyjne zdjęcia. Lumia 920 rejestruje rewelacyjne wideo i dźwięk. Po prostu konkurencja ma mało do powiedzenia. Najpierw trochę spraw związanych z parametrami. Mowa oczywiście o optyce Carl Zeiss z przesłoną 2.0 i ogniskową 26 mm oraz matrycy o rozdzielczości 8.7 megapiksela. Cały aparat wykonany jest w technologii Nokia PureView i wyposażony w optyczną stabilizację. Te wszystkie parametry, a w szczególności optyczna (sprzętowa) stabilizacja, a nie cyfrowa jak w 99%  telefonów na rynku, jakość zdjęć i filmów powala na kolana. Ale tylko w określonych warunkach... Przy świetle dziennym bądź dobrze oświetlonym pomieszczeniu światłem sztucznym, jakość zdjęć jest po prostu bardzo dobra, porównywalna do konkurencji.

Test telefonu Nokia Lumia 920

Sytuacja ulega diametralnej zmianie, gdy zapadnie zmrok. Pomijając już podwójną mocną lampę LED, ale nawet bez niej, zdjęcia w niedostatecznie oświetlonych warunkach po prostu wychodzą dobrze (rewelacyjnie jak na aparat w telefonie). A to wszystko dzięki optycznej stabilizacji. Aparat wykonuje klatkę przy nieco dłuższym czasie naświetlania (ciężko określić ile, ale śmiało mogę podejrzewać, że w okolicach 1 sekundy). To naprawdę długo. Dzięki długiemu naświetlaniu, zdjęcie jest po prostu dobrze doświetlone, bez nawet zwiększania czułości ISO, która jak wiadomo, wnosi jedynie nieprzyjemny dla oka szum. Poniższa tabelka zestawia zdjęcia wykonane praktycznie w tym samym miejscu po zmroku. Lumie pierwszej generacji wykonały fotografię w opłakanej jakości. Z kolei 920-tka może się pochwalić jakością niewiele ustępującą od zdjęcia wykonanego na ręcznych parametrach za pomocą cyfrowego aparatu firmy Canon.

Test telefonu Nokia Lumia 920

Co do rejestrowania wideo. 920-tka pozwala nagrywać wideo w pełnej rozdzielczości FullHD (1080p). Gdy do tego dołożymy stabilizację optyczną oraz bardzo dobrej jakości wbudowany mikrofon, jakość obrazu i dźwięku jest wręcz rewelacyjna. I tutaj znów muszę dodać - konkurencja ma niewiele do powiedzenia.

Ekran żyleta, ale to tylko LCD

Ekran, hmmm, tutaj znów trzeba powiedzieć od razu, że to jeden z najlepszych wyświetlaczy, jakie można znaleźć w telefonach dostępnych na rynku. Jeśli nie najlepszy! Od razu jednak wielu z was chwyci się za głowę, mówiąc, że to przecież tylko LCD, który nie może się równać do ekranów AMOLED. A no zwykły LCD może się schować ze swoimi parametrami. Jednak w Lumii 920 zastosowano ekran Nokia PureMotion HD+ oparty o technologię TFT LCD IPS, który charakteryzuje się czasem przejścia na poziomie 9 ms (gdzie konwencjonalne LCD IPS posiadają czas przejścia średnio 23 ms). Co więcej, piksele w ekranie zostały upakowane na poziomie 332 ppi (dla porównaniu ekran w iPhone 5 posiada 326 pikseli na cal), zaś cały wyświetlacz pokryty został filtrem polaryzacyjnym. To wszystko sprawia, że ekran o rozdzielczości 1280 na 768 piksele i rozmiarze 4.5 cala, wyświetla rewelacyjny obraz w aż przeszło 16 milionach odcieni. Kolory są żywe i dobrze nasycone, kontrast bardzo dobry, a praca w świetle słonecznym nie jest żadną przeszkodą. No ale jest jedna wada: podświetlenie. Ekrany AMOLED z natury konstrukcyjnej nie posiadają podświetlenia, a LCD niestety trzeba doświetlać od spodu. Da się to dostrzec na czarnym tle w 920-tce. Przy górnej i dolnej krawędzi wyświetlacza można dostrzec jaśniejszą "czerń", co także przekłada się na to, że 920-tka nie wyświetli nam idealnej czerni. Podsumowując, to wg mnie jedyna gorsza strona wyświetlacza w 920-tce, względem matryc AMOLED.

Test telefonu Nokia Lumia 920

Dolby Headphone w 920-tce

Tak, Lumia 920 wyposażona została w system Dolby Headphone. Zanim powiem o co chodzi, muszę na wstępie przyznać, że jakość dźwięku rozmów telefonicznych jest naprawdę na wysokim poziomie. To samo dotyczy głośnika ulokowanego u dołu telefonu. Charakterystyka przenoszonych częstotliwości jest zaskakująca, można nawet usłyszeć niskie tony, co w tak małych konstrukcyjnie głośniczkach jest rzadko spotykane. Poziom głośności także zasługuje na pochwałę. No to czas na słuchawki. Z racji na to, że nie jestem specjalistą w kwestii zestawów słuchawkowych i preferuję nagłośnienie wolnostojące, to jednak słuchawki dołączone do Lumii 920 zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Pierwsze ich użycie i odtworzenie kilku ulubionych utworów raczej spowodowały niechęć, ale gdy dopasowałem wielkość nakładek do rozmiaru ucha, słuchanie muzyki stało się tak przyjemne, jak z porządnego zestawu grającego. Zakres odtwarzanych częstotliwości zaskakuje. W dźwięku nie brakuje nawet głębokiego basu, a to dla mnie podstawa.

Bateria? 2000 mAh

Akumulator to chyba kolejna bardzo istotna sprawa. Czasy telefonów, w których bateria trzymała dwa tygodnie chyba już bezpowrotnie minęły. Chyba, że któryś z producentów opatentuje i wprowadzi na rynek zupełnie nowe ogniwa zasilania. Do tego czasu posiadacze wydajnych smartfonów muszą przyzwyczaić się do częstego sięgania po ładowarkę. W przypadku Nokii Lumia 920 do czynienia mamy z naprawdę pojemnych akumulatorem: 2000 mAh. To dużo, jednakże na tak wyśrubowane parametry i podzespoły, jego szybkie rozładowanie nie jest żadną trudnością. Nokia chwali się prawie 11 godzinami prowadzenia rozmów telefonicznych lub 74 godziny odtwarzania muzyki lub 460 godzin pracy w stanie gotowości w sieci 3G. 460 godzin robi wrażenie, bo to przeszło 19 dni. A więc co ja piszę o tym, że już musimy zapomnieć o telefonach, które pracują dwa tygodnie bez ładowania. Niestety, ale te liczby to tylko marketingowy obraz. Choć muszę przyznać, że czas pracy 920-tki bez ładowania leży na całkiem przyzwoitym poziomie. Po pierwszych dwóch - trzech cyklach ładowania, czas pracy na akumulatorze unormował się. I faktycznie, gdyby wyłączyć wszystkie usługi online i zablokować telefon, mógłby on tak leżeć bez ładowania dobrych kilka dni. Jak nie przeszło tydzień. Przy codziennej pracy (kilka rozmów i SMS-ów, kilka wykonanych fotek, ciągły status online na Facebooku, kilka godzin spędzonych w Sieci), naładowany akumulator spokojnie wystarczy na dwie doby. Gdy do tego dołożymy jeszcze kilka chwil z grami i muzyką, czas już spadnie do około 20 - 30 godzin. Pochwalić jednak trzeba czas ładowania. Ładowarka sieciowa naładuje w pełni akumulator w nie więcej niż dwie godziny. Nie ma co narzekać, bo czas pracy na akumulatorze jest więcej niż przyzwoity, jeśli weźmiemy pod uwagę wielkość ekranu, wydajność procesora i te wszystkie inne elektroniczne podzespoły.

Wady wieku dziecięcego

Niestety każdemu producentowi zdarzają się wpadki. Nie ominęły ich ani Nokii ani Microsoftu. Jak tylko 920-tka trafiła w ręce użytkowników, na jaw wyszły wady fabryczne. Niestety denerwujące. Mowa o samoistnych restartach telefonu i zawieszaniu się. Support zarówno Nokii, jak i giganta z Redmond jest zasypywany zgłoszeniami dotyczącymi usterek. Producenci zapowiedzieli jeszcze na grudzień 2012 roku aktualizację Portico. A o czym mowa? Napotkałem na cztery problemy. Pierwszy: telefon lubi się czasem przyciąć, trwa to dosłownie niecałą sekundę i w ogóle nie przeszkadza w pracy. Problem ten jest tak sporadyczny, że nawet ciężko go nazwać usterką. No ale cóż, psuje on opinię maksymalnej płynności. Drugi: przycisk blokowania czasem nie reaguje. Zdarza się to tylko przy odblokowanym urządzeniu. Próba zablokowania (naciśnięcie przycisku zasilania) kończy się brakiem jakiejkolwiek reakcji. Oczywiście wszystko działa jak należy, ale telefon się po prostu nie blokuje. Przycisk działa, bowiem jego przytrzymanie powoduje wyłączenie telefonu. I to jest jedyna recepta na ten problem: restart urządzenia. W przeciągu tygodnia zdarzyło się to dwa razy. Trzeci problem, najpoważniejszy - zawieszenie. Dotychczas (w przeciągu miesiąca) uświadczyłem go wyłącznie dwa razy. Bateria naładowana, telefon do kieszeni. Po dwóch godzinach wyciągam, próba odblokowania, żadnej reakcji. Czarny ekran, żadne przyciski nie reagują. Nie da się włączyć, wyłączyć, nie wiadomo nawet w jakim stanie jest 920-tka, włączona czy wyłączona. Pozostaje soft reset. Jak go wykonać? Przytrzymanie przycisku przyciszania i zasilania równocześnie przez 10 sekund. Po tym czasie smartfon ponownie się uruchamia i dalej funkcjonuje poprawnie. Czwarty: samoistny restart. Po miesiącu od zakupu uświadczyłem go wyłącznie raz. Co jednak ciekawe, restart był jakby zdublowany, telefon za pierwszym razem nie uruchomił się poprawnie, a po chwili ponownie zrestartował się i dopiero pomyślnie włączył. Miejmy nadzieję, że zapowiedziana aktualizacja Portico rozwiąże powyższe problemy, choć pierwsze sygnały docierające od użytkowników mówią, że powyższy sytuacje zdarzają się jeszcze częściej.

Wracając do samoistnych restartów. Weszliśmy w posiadanie także drugiego egzemplarza Lumii 920. Niestety bardzo pechowego. Już od pierwszego włączenia Nokia samoistnie restartowała się co kilku minut. Dziesiątki restartów w jeden dzień od zakupu. Niestety telefon wylądował w serwisie (nie było możliwości wymiany na nowy). Skończyło się na wymianie płyty głównej. Dowodzi to zatem, że nowe modele Nokii poza wadami oprogramowania, także trafiają się z felernymi podzespołami.

Lumia 920 w kuchni, dosłownie

Ha, nowe modele Nokii weszły na rynek z czymś, o czym konkurencja jeszcze nie śniła. A mianowicie z ładowaniem bezprzewodowym. Na rynek trafiły już dwa typy ładowarek (w cenach 200 - 300 zł), które wystarczy podłączyć do gniazda sieciowego, a później nań położyć telefon, a ten bezprzewodowo będzie ładowany. Sposób ten jest maksymalnie wygodny: nie musimy podłączać przewodu microUSB, odłączać go, gdy chcemy telefon wziąć do ręki, i tak dalej. Kładziemy - ładujemy. Podnosimy - przerywamy ładowanie. Czas ładowania wg obietnic producenta jest jedynie o 20% dłuższy, niż w przypadku konwencjonalnej ładowarki.

W ofercie oficjalnego sklepu Nokii krótko po premierze telefonu, dostępne stały się dwa rodzaje ładowarek: poduszka ładująca Fatboy Nokia DT-901 w pięciu wariantach kolorystycznych (czarnym, białym, niebieskim, żółtym i czerwonym) oraz podstawka ładująca Nokia DT-900 w tych samych wariantach. Ceny kształtują się następująco: poduszka w cenie 298 zł oraz podstawka w cenie 199 zł. Niestety, podobnie jak w przypadku dostępności kolorowych Lumii, tak i z bezprzewodowymi ładowarkami jest problem. O ile podstawki DT-900 są dostępne praktycznie od ręki we wszystkich kolorach, o tyle poduszki już nie. W związku z tym my postanowiliśmy nabyć niebieską podstawkę DT-900. Po złożeniu zamówienia, otrzymaliśmy ją praktycznie na trzeci dzień. W przesyłce znalazło się granatowe pudełko wzorowane na opakowania telefonów Lumia. Stosunkowo duże, jak na zawartość. W środku znalazła się wytłoczka z podstawką, przewodem zasilającym oraz odłączalnym zasilaczem. Nie zabrakło także ilustrowanej instrukcji obsługi.

Test telefonu Nokia Lumia 920

Obsługa ładowarki jest dziecinnie prosta. Przewód jednym końcem podłączamy do podstawki, drugim do zasilacza. Ten ostatni z kolei umieszczamy w gniazdku zasilania. I gotowe. Teraz wystarczy jedynie położyć Nokię na podstawce, aby ta była ładowana, bezprzewodowo. Tutaj jednak mała niespodzianka. Wtyki kabla zasilania nie są zbyt dopasowane do gniazd, stąd trzeba stosunkowo silnie i precyzyjnie je wcisnąć. W przeciwnym wypadku podstawka nie będzie funkcjonować. Sama podstawka jest bardzo skromna. Nieco mniejsza i cieńsza od samej Lumii 920, jajowatego kształtu, z logo Nokia na środku i malutką diodą na przedniej krawędzi, sygnalizującą proces ładowania.

Test telefonu Nokia Lumia 920

Samo ładowanie odbywa się bardzo prosto. Kładziemy Nokię na podstawce i po dosłownie sekundzie rozpoczyna się ładowanie. Sygnalizuje to oczywiście sam telefon stosownym dźwiękiem, jak i ładowarka, zapalając na stałe diodę. Czas ładowania wydaje się być stosunkowo szybki, na pewno jednak wolniejszy od klasycznej ładowarki. Po około godzinie bateria z 9% została naładowana do 50%. Nie omieszkaliśmy także sprawdzić zasięgu ładowarki. Podniesienie telefonu błyskawicznie przerywa doładowywanie akumulatora. Wystarczy już podniesienie Nokii na 2 centymetry, a ładowanie jest przerywane. Na wysokości około 1 cm, ładowarka jeszcze sygnalizuje proces doładowywania. W kwestii umieszczenia telefonu na ładowarce, niestety i tutaj Lumia musi praktycznie zakrywać całą przestrzeń podstawki. W przeciwnym wypadku ładowanie jest przerywane. Co ciekawe, aby ładowarka pracowała, telefon koniecznie musi być położony tylną stroną ku podstawce. W sytuacji położenia Lumii wyświetlaczem ku podstawce, telefon nie jest ładowany. Cały proces ładowania sygnalizuje wspomniana już dioda. Światłem ciągłym sygnalizowane jest ładowanie, jednym długim mignięciem - pełne naładowania, szybkim miganiem - błąd ładowania. Warto dodać, że podczas bezprzewodowego ładowania, zarówno telefon w okolicy obiektywu, jak i podstawka stosunkowo mocna się nagrzewają. Instrukcja obsługi podaje jednak, że jest to w pełni normalne. Bezprzewodowe ładowanie nowych modeli Nokii uznajemy bardziej za zbyteczny gadżet, choć osobiście uważam, że jest to jednak bardzo wygodny sposób ładowania, w sytuacji, gdy intensywnie korzystamy z telefonu.

Test telefonu Nokia Lumia 920

Jako ciekawostkę dodamy, że w Sieci można znaleźć film, ukazujący, że Nokię Lumia 920 bez większych problemów można nawet naładować na płycie indukcyjnej. Brzmi zaskakująco. Idziemy do kuchni, kładziemy 920-tke na polu grzewczym i się ładuje. Oczywiście do tego celu konieczne jest posiadanie płyty indukcyjnej. Jednak jeśli nawet takową posiadacie, nie zalecamy sprawdzać tego na własnych telefonach!

Test telefonu Nokia Lumia 920

Plusy:

  • bardzo płynna praca systemu Windows Phone 8
  • solidna konstrukcja
  • bardzo wydajny procesor i układ graficzny
  • wyświetlacz o rewelacyjnych parametrach
  • rewelacyjna jakość zdjęć w niedoświetlonych miejscach
  • bardzo dobra jakość zdjęć w warunkach dziennych
  • świetna jakość dźwięku i rejestrowanego wideo
  • sprzętowa (optyczna) stabilizacja obrazu
  • przednia kamera do wideorozmów
  • 32GB wbudowanej pamięci masowej + 7GB w usłudze SkyDrive
  • wydajny akumulator
  • możliwość bezprzewodowego ładowania (po zakupie specjalnej ładowarki)

Minusy:

  • gabaryty nie dla każdej osoby
  • brak radia
  • brak slotu kart pamięci
  • wysoka cena
  • wady wieku dziecięcego

Wart uwagi?

Czego w tym teście nie poruszyliśmy? Na pewno kwestii związanych z NFC, nowym sposobem transmisji danych. Zabrakło tego w teście, bowiem nie mamy jeszcze fizycznych możliwości sprawdzenia działania NFC w praktyce. Jak tylko otrzymamy do testów Lumię 820, do tematu NFC powrócimy. Zabrakło także o transmisji danych i LTE, a także samym systemie Windows Phone 8. Niestety nie mamy technicznych możliwości przeprowadzenia testu prędkości LTE (po pierwsze zasięg jest skromny, po drugie aby uzyskać dostęp do LTE konieczne jest wykupienie płatnego pakietu). Z kolei ten ostatni potraktujemy w osobnym artkule.

No to już na sam koniec. Czy Lumia 920 jest warta uwagi? Na pewno tak! To aktualnie jeden z najlepszych, jak nie najlepszy smartfon na rynku. Próżno szukać urządzenia o podobnych parametrach, a w szczególności o takiej jakości aparatu. Znajdą się oczywiście obrońcy możliwości iPhone czy Galaxy S3 i chwała im za to. Nie mówię, że NL920 to telefon idealny i niezastąpiony, ale na pewno jest to propozycja godna uwagi i zasługuje na wyróżnienie wśród konkurentów.

Z kolei poszukiwacze urządzenia o "normalnych" rozmiarach powinni od razu zapomnieć o tym modelu. Także jeżeli nie interesują Was te wszystkie nowinki i gadżety w postaci NFC, ładowania bezprzewodowego, LTE i procesor rodem z laptopa, skorzystajcie z tańszej i "mniejszej" oferty.

Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży
Jak wykorzystać Copilot w codziennej pracy? Kurs w przedsprzedaży

Wydarzenia