Rozdmuchana specyfikacja - czy naprawdę potrzebne są nam aż tak potężne maszyny?

Rozdmuchana specyfikacja - czy naprawdę potrzebne są nam aż tak potężne maszyny?

Autor: Amadeusz Labuda

Opublikowano: 10/29/2017, 12:00 AM

Liczba odsłon: 892

Niedawno buszując w Sieci, natrafiłem na artykuł, którego to autor przekonywał, że dysk o pojemności 1TB w Xbox One X to zdecydowanie za mało. Często słychać podobne głosy, również, gdy sprawa schodzi na inne tematy powiązane ze specyfikacją sprzętową. Zwykle dominuje jedno przekonanie - te parametry mi nie wystarczą, ja chcę więcej. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy mowa o liczbie rdzeni procesora, szybkości kości pamięci RAM czy też taktowaniu zegara GPU. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że tak potężnych maszyn (przynajmniej w teorii) po prostu nie potrzebujemy.

Optymalizacja rzecz święta

Zapewne znajdą się osoby, które wypną dumnie pierś do przodu, rzucając hardo: bredzisz pan, panie redaktor, Wiedźmin 3 mi przycina. Będą one miały odrobinę racji, jednak tylko odrobinę. Powodem spadków wydajności w grach (jak i w bardziej zasobożernych programach) nie jest zwykle słaby sprzęt, lecz spartaczona optymalizacja. Przyczyną tego irytującego zjawiska są zwykle dwa czynniki: chęć wydania przez dewelopera gry/programu najlepiej na wczoraj oraz redukcja kosztów produkcji (pomijając przykładowo etap profesjonalnych beta-testów, gdzie nietrudno o kłopoty). Jeżeli macie co do tego jakiekolwiek wątpliwości, wystarczy spojrzeć na tytuły, które ukazały się jednocześnie na PC i konsole. To właśnie z powodu dopracowanej optymalizacji dysponujące słabymi podzespołami konsole uruchamiają gry równie sprawnie, co niemal dwukrotnie wydajniejsze komputery. Wszystko to za sprawą o niebo prostszego procesu przygotowującego grę pod kątem obsługi na określonych komponentach (konsola to zawsze ten sam zestaw podzespołów w przeciwieństwie do komputera).

Czy naprawdę potrzebujemy najnowszego sprzętu?

Komputer bez zbędnego oprogramowania podstawą dobrego dnia

Komputery, z których korzystają zwykli użytkownicy, często zapchane są bloatware oraz innymi zbędnymi programami rzutującymi na wydajność całości. Pół biedy, jeśli są to programy działające spokojnie w tle, bowiem ich obecność można w miarę bezproblemowo namierzyć. Sytuacja wygląda dużo gorzej, jeśli nasz sprzęt zostanie zainfekowany; zwłaszcza, że część złośliwego oprogramowania nie tylko broni się przed usunięciem, ale też nie ujawnia się, działając daleko poza zasięgiem naszego wzroku. Pozbywając się tego rodzaju cyfrowych pasożytów, powinniśmy być w stanie przywrócić komputer do stanu świetności, a więc jednocześnie zwiększyć jego efektywną wydajność. Oczywiście bardziej zaawansowanym użytkownikom wyjaśniać tego nie trzeba.

Co z miejscem na dysku?

Wydajność wydajnością, lecz odrębną sprawą, którą należy rozpatrzeć w tym kontekście, jest wspomniana na wstępnie przestrzeń magazynowa. Z doświadczenia wiem, że zapełnienie dysku o pojemności 1TB bywa wybitnie trudne podczas zwykłego z niego korzystania. Jedynym od tego odstępstwem są osoby mające w zwyczaju chomikowanie starych i niepotrzebnych danych. Oczywiście wykluczam z tych rozważań filmowców czy zawodowych fotografów, gdyż w ich przypadku faktycznie potrzebny jest ogrom miejsca na dysku. Wróćmy jednak do klasycznego, domowego użytkownika. W tym przypadku w rachubę wchodzą jedynie dwa typy danych, które są w stanie zapchać dosyć szybko współczesne dyski (mam w tym momencie na myśli głównie HDD oraz rozwiązania hybrydowe, SSD pełniące rolę magazynów to obecnie domena raczej serwerów): mowa tu o rozbudowanych grach oraz filmach jakości Blu-ray. Rozmiar tych pierwszych oscyluje zazwyczaj w okolicy od 20 do 60GB, rzadziej zdarzają się produkcje zajmujące mniej więcej 100GB. Co ciekawe, nie jest to tak bardzo uzależnione od jakości tekstur, co od ich ilości. To obala często wysuwaną tezę o tym, że w przypadku tytułów 4K potrzebny będzie większy dysk. Musimy zadać sobie pytanie, ile tak naprawdę potrzebujemy zainstalowanych jednocześnie gier oraz pobranych filmów. Wszak żyjemy w czasach cyfrowej rewolucji, kiedy to zawartości tego typu błyskawicznie możemy pobrać za pośrednictwem łącza internetowego, wielokrotnie szybszego niż zaledwie parę lat temu. Przekładając to na praktykę, miejsca na dysku potrzeba nam niewiele więcej niż zajmują elementy wykorzystywane przez nas na co dzień.

Posiadanie wielu dysków jest obecnie zbędne

Co chyba oczywiste, producenci sprzętu nie widzą najmniejszego problemu w opiniach wygłaszanych przez Internetowych mędrców, często reklamując swoje produkty jako absolutne must have. W końcu pojawienie się nowych technologii, nawet jeśli w teorii nie są one do niczego potrzebne, stanowi dla nich świetną okazję do zarobku. Jeszcze lepiej jeśli potencjalny klient nie jest świadom, co tak naprawdę kupuje. Niejednemu zrzedłaby mina, gdyby się dowiedział, jak niewiele znaczy super-hiper-technologia zastosowana w kupionym przez niego procesorze.

Tym bardziej śmieszą mnie sytuacje, gdy któreś z ostatnich urządzeń Surface krytykowane jest za słabe komponenty. W przypadku tej marki płacimy zasadniczo za jakość wykonania, nie zaś za obecnie niepotrzene parametry, które w zasadzie jedynie podbijają statystyki. Pozostaje jedynie pytanie, na ile maszyny tego typu oprą się próbie czasu oraz słabo zoptymalizowanemu oprogramowaniu.

Teoria swoje, a praktyka swoje

Należy jednak dokonać pewnej konkluzji, która jakkolwiek idiotycznie by nie brzmiała, jest jak najbardziej prawdziwa. Otóż aby wszystko działało sprawnie, zmuszeni jesteśmy kupować co jakiś czas sprzęt, którego nie potrzebujemy. Spowodowane jest to jednakże nie przez rozpropagowany pogląd, że wymuszone jest to rozwojem technologii, lecz po prostu przez niedbałość przy tworzeniu software oraz oczywiście chęć zarobienia przez producentów oprogramowania i sprzętu jak największych pieniędzy, jak najniższym możliwie kosztem.

Konferencja Microsoft & Onex Group: Nowoczesna sprzedaż z AI
Konferencja Microsoft & Onex Group: Nowoczesna sprzedaż z AI

Wydarzenia