Przez ostatnie 2 lata sztuczna inteligencja wywołuje wiele emocji, obaw, zachwytów i krytyki. Niewątpliwie jej generatywne zdolności wspomagają już pracę wielu osób, ale z drugiej strony jest ona promowana – zdaniem niektórych – zbyt entuzjastycznie w porównaniu do tego, co rzeczywiście potrafi. Pozostaje wciąż otwarte pytanie, czy AI jest przehajpowana. Zdaniem twórcy Linuksa – jak najbardziej.
Linus Torvalds znany jest z radykalnych poglądów i wypowiedzi, szczególnie tych kierowanych w stronę mainstreamowych producentów oprogramowania i sprzętu. Nic więc dziwnego, że tym razem oberwało się sztucznej inteligencji, za której rozwój w dużej mierze odpowiadają najwięksi giganci big tech. Na Open Source Summit w Wiedniu deweloper jądra Linuksa wyraził opinię, że krajobraz AI charakteryzuje się w 90% marketingiem i w 10% rzeczywistością.
Myślę, że AI jest naprawdę interesująca i myślę, że zmieni ona świat. Ale w tym samym czasie tak bardzo nienawidzę cyklu hype'u, że naprawdę nie chcę tam iść – powiedział Torvalds. Teraz moje podejście do AI jest więc takie, że będę po prostu ją ignorował, ponieważ myślę, że cała branża technologiczna wokół AI jest w bardzo złej pozycji. Coś w tym na pewno jest. Przykładem może być OpenAI i jego ostatnie problemy finansowe. Mówi się, że twórcy ChatGPT są bliscy bankructwa i prognozuje się dla nich 5 mld dolarów strat w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Żywotność organizacji wydłużyła ostatnia runda finansowania w wysokości 6,6 mld dolarów od inwestorów, takich jak Microsoft i NVIDIA.
Działanie generatywnej AI nadal jest stosunkowo drogie i wydaje się, że większość wydawców dokłada do interesu. O ile niektóre niszowe projekty są dobrze zmonetyzowane, np. generator głosu ElevenLabs, to pozostałe – jak darmowy Copilot – mogą nie być w stanie utrzymać się same z reklam czy nawet z towarzyszących im usług premium, takich jak Microsoft 365 Copilot.